W przyszłym roku banki mogą przestać udzielać kredytów walutowych. Klienci, którzy będą zmuszeni brać pożyczki w polskiej walucie, zapłacą wyższe raty - ostrzega "Rzeczpospolita".

Taki zakaz może wprowadzić nadzór bankowy, wydając tzw. rekomendację, której najprawdopodobniej nie sprzeciwi się żaden działający w Polsce bank - przewiduje gazeta. Za ograniczeniem opowiada się większość dużych polskich banków. Jako prawdopodobny termin podjęcia takiej decyzji "Rzeczpospolita" wymienia luty 2006 roku.

Finansowe skutki takiego postanowienia odczują przede wszystkim osoby, które zamierzają za kredyt kupić mieszkanie. Wystarczy przyjrzeć się przytoczonemu przez gazetę porównaniu. Otóż za kredyt w wysokości 150 tys. zł wzięty obecnie w złotych i spłacany przez 20 lat, zapłacimy w ostatecznym rachunku bankowi prawie 248 tys. zł. Ten sam kredyt w euro będzie nas kosztował 218 tys. zł, zaś we frankach szwajcarskich - niespełna 191 tys. zł.

Banki uzasadniają swoją decyzję dbałością o interes klientów, bo jeśli złoty gwałtownie potanieje, to kredyty w walutach mogą się stać trudne do spłaty. Inaczej patrzą na to analitycy walutowi, którzy twierdzą, że nic nie wskazuje na to żeby w najbliższym czasie cena złotego miała się obniżyć.

Istnieje obawa, że nie wszyscy klienci mają świadomość ryzyka kursowego. Wszystkim zaczęło się wydawać, że to jest po prostu eldorado - „bierzemy w frankach szwajcarskich, kapitał u nas padnie i będziemy mieć niższe odsetki” - mówi Ryszard Petru z banku BPH. Według niego, nadzór bankowy obawia się masowej niewypłacalności klientów. Obecnie nawet 80 proc. zaciągających kredyty Polaków zadłuża się we frankach szwajcarskich w nadziei na oszczędności.

Jeśli kredyty walutowe zostaną zakazane, nadal będziemy mieli możliwość zaciągania walutowych pożyczek, ale pod warunkiem, że zgodzą się je udzielić banki zagraniczne.