Ratownicy TOPR z Podhala mieli poważne trudności z wezwaniem karetki pogotowia do turysty, którego sprowadzili z Doliny Pięciu Stawów Polskich. Wszystko dlatego, że dyspozytor z Krakowa nie wiedział, gdzie są Wodogrzmoty Mickiewicza czy droga do Morskiego Oka. W nowoczesnym systemie, w jaki został wyposażony, nie ujęto bowiem ty miejsc.

Dyspozytor dopytywał TOPR-owców o lokalizację Wodogrzmotów Mickiewicza. Chciał wiedzieć, jaka to miejscowość i ulica. Gdy dowiedział się, że to miejsce na drodze do Morskiego Oka, okazało się, że też nie ma go w systemie. Mimo to karetka z Zakopanego przyjechała po pacjenta. Jej załoga, w przeciwieństwie do nowego systemu nawigacyjnego wiedziała, gdzie są Wodogrzmoty Mickiewicza.

W związku z unowocześnianiem systemu ratownictwa stanowisko dyspozytora przeniesiono przed miesiącem z Zakopanego do Krakowa. Wkrótce potem karetka nie dojechała na czas do kobiety w Skrzypnem, bo jej załoga zgubiła się w nieznanym terenie.

Wojewoda małopolski Jerzy Miller po otrzymaniu wyjaśnień w sprawie tej sytuacji winą za śmierć pacjentki obarczył załogę karetki. Złożył też w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.