80 tys. zł zadośćuczynienia dostanie kierowca z Siemianowic Śląskich, który na skutek błędu sędziego niesłusznie trafił do więzienia na cztery i pół miesiąca. Taką kwotę przyznał mu Sąd Apelacyjny w Katowicach, utrzymując w zasadniczej części w mocy wyrok sądu okręgowego. Pełnomocniczka mężczyzny zapowiedziała jednak, że zaskarży decyzję w sprawie obciążenia jej klienta kosztami procesu.
To naprawdę absurdalne, że sąd przerzuca koszty postępowania na osobę całkowicie bezprawnie pozbawioną wolności - powiedziała. Według niej, koszty procesu, które miałby zapłacić jej klient to ok. 4,5 tys. zł, chodzi jednak przede wszystkim o zasady, a nie pieniądze.
Sam powód także nie rozumie decyzji sądu. Jestem psychicznie wykończony i chcę to już wszystko mieć za sobą - mówi.
Rzeczniczka Sądu Apelacyjnego w Katowicach Aleksandra Janas potwierdziła, że orzeczenie o kosztach, jakie zapadło w Sądzie Okręgowym w Katowicach zostało na skutek apelacji Skarbu Państwa zasadniczo zmienione - poprzez obciążenie powoda kosztami postępowania za I instancję. Dodatkowo zasądzono na rzecz Skarbu Państwa koszty postępowania odwoławczego.
O bliższych motywach takiego rozstrzygnięcia sąd na razie nie informuje, ponieważ nie ma jeszcze uzasadnienie wyroku. Termin do jego sporządzenia upływa 2 maja br. i - jak mnie zapewnił sędzia sprawozdawca - zostanie dotrzymany. Po tym, jak projekt zaakceptują pozostali sędziowie ze składu (potrzeba na to kilku dni), uzasadnienie będzie dostępne - wyjaśniła sędzia Janas.
Wytaczając Skarbowi Państwa proces kierowca i jego pełnomocniczka domagali się wypłaty 300 tys. zł. Reprezentująca interesy Skarbu Państwa Prokuratoria Generalna domagała się oddalenia roszczeń. Powód i jego pełnomocniczka chcieli zawrzeć ugodę, jednak ze strony przeciwnej nie było takiej woli.
Mec. Trzęsimiech-Kocur wielokrotnie wyrażała rozgoryczenie, że państwo nie poczuwało się do odpowiedzialności za ewidentną pomyłkę wymiaru sprawiedliwości. Adwokat podkreślała, że jej klient trafił do więzienia bez żadnej podstawy prawnej.
W 2010 r. kierowca został skazany na pół roku więzienia za zniszczenie mienia podczas awantury w mieszkaniu wujka. Karę warunkowo zawieszono na dwa lata. Po pewnym czasie mężczyznę zatrzymała policja, informując, że sąd w Siemianowicach Śląskich nakazał osadzić go na pół roku w zakładzie karnym. Kierowca początkowo myślał, że zmieniły się przepisy i dlatego zapadła taka decyzja.
Mężczyzna spędził w zakładach karnych 134 dni. Po wyjściu na wolność postanowił sprawdzić, dlaczego właściwie został zamknięty. Okazało się, że doszło do pomyłki w sądzie, który uznał, że skazany w okresie zawieszenia wykonania kary dopuścił się kradzieży. Rzeczywistym sprawcą tego przestępstwa był mężczyzna o tym samym nazwisku, ale innym numerze PESEL i pozostałych danych. Sędzia, który się pomylił, został przez sąd dyscyplinarny ukazany naganą i pozbawiony kierowniczej funkcji.
(dp)