Prowadzisz firmę? Uważaj na fałszywe telefony z ofertą szkoleń BHP. Oszuści podają się za pracowników publicznych instytucji - w tym Państwowej Inspekcji Pracy. Dzwonią też jako przedstawiciele firm, które działają na zlecenie innych państwowych urzędów.

Prowadzisz firmę? Uważaj na fałszywe telefony z ofertą szkoleń BHP. Oszuści podają się za pracowników publicznych instytucji - w tym Państwowej Inspekcji Pracy. Dzwonią też jako przedstawiciele firm, które działają na zlecenie innych państwowych urzędów.
Zdj. ilustracyjne / Tomasz Waszczuk /PAP

Pan Marcin z branży budowlanej już drugi raz spotkał się z taką ofertą. Pierwszy raz dzwoniono do niego rok temu. Był zdziwiony, bo szkolenia proponowano mu zaraz po tym, jak wszyscy jego pracownicy dostali świeże zaświadczenia o kursie BHP. Wtedy zapytał w Państwowej Inspekcji Pracy, czy rzeczywiście prowadzone są tam takie szkolenia.

Pierwsze słowa to przedstawienie się pracownika nazwą firmy, która rzekomo działa na zlecenie PIP. Chyba każdy przedsiębiorca, kiedy usłyszy w słuchawce: Urząd Skarbowy, ZUS czy Inspekcja Pracy - ma wtedy miękkie nogi - relacjonuje pan Marcin. Oferty składają w ten sposób również firmy, które rzeczywiście zajmują się szkoleniami. Naginają jednak daty ważności takich kursów. Danuta Rutkowska, rzeczniczka Głównego Inspektora Pracy, podaje przykłady podobnych ofert składanych pracodawcom w Łodzi, Gdańsku, Warszawie czy Katowicach.

Do pana Marcina telefonowała ostatnio przedstawicielka firmy z Białegostoku. Gdy zapytałem, czy rzeczywiście dzwoni z Inspekcji Pracy, odpowiedziała, że działa na zlecenie PIP. Gdy drążyłem dalej, czy jest z instytucji państwowej, czy z prywatnej firmy - wykręcała się, że dzwoni z ośrodka szkoleniowego. Po chwili rozłączyła się - relacjonuje nam przedsiębiorca. W rzekomym "ośrodku szkoleniowym" telefon już milczy.

W samym prowadzeniu takich szkoleń nie ma nic nieprawidłowego. Jest wiele firm, które zajmują się prowadzeniem kursów z bezpieczeństwa i higieny pracy. Nieuczciwe jest podawanie się za reprezentanta urzędów czy wprost za urzędnika. A to - zdaniem inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy - zdarza się coraz częściej.

Szkolenia BHP kosztują kilkaset złotych, średnio od trzystu do siedmiuset złotych. Zdarzają się też kursy zdalne, a materiały można otrzymać pocztą lub mailem. Wystarczy, że z materiałami zapozna się pracodawca i na ich podstawie przeszkoli swoich pracowników.

Podobne oferty składane są także jednoosobowym firmom - a taki przedsiębiorca nie musi mieć szkolenia BHP. Gdy sam sobie organizuje pracę i wykonuje ją osobiście, nie angażuje do tego innych osób, nie ma żadnych formalnych wymogów bezpieczeństwa i higieny pracy, które musi spełnić. Nie oznacza to oczywiście, że nie powinien zadbać o swoje bezpieczeństwo w procesie pracy, jednakże nie musi to być potwierdzone żadnym zaświadczeniem o odbyciu kursu czy szkolenia - wyjaśnia Danuta Rutkowska z GIP.

Dostawaliśmy też sygnały o kierowaniu wezwań do zapłaty 185 złotych za uzyskanie certyfikatu Polskiej Inspekcji Pracy. Ten dokument miał być niezbędny podczas kontroli warunków pracy i zatrudnienia pracowników, które prowadzą Inspektoraty Polskiej Inspekcji Pracy. Naciągacze wykorzystywali znak graficzny podobny do logotypu Państwowej Inspekcji Pracy, poza tym pismo podpisane było przez rzekomego inspektora. Jak się okazało, oszuści wykorzystali tak zwanego "słupa", który nie miał pojęcia, że firmuje nieuczciwą działalność - mówi Rutkowska.

Takie firmy oferują też certyfikaty umożliwiające prowadzenie wszelkiej działalności gospodarczej - dodaje.

Wszelkie próby wyłudzenia pieniędzy w zamian za usługi, czynności, zaświadczenia czy nawet wydawnictwa Państwowej Inspekcji Pracy są oszustwem i należy je zgłaszać do organów ścigania - podkreśla Rutkowska.

(mpw)