USA nie wierzą, by Korea Płn. prowadziła testy z bronią nuklearną – stwierdził Colin Powell. Sekretarz stanu USA skomentował w ten sposób doniesienia o tajemniczym wybuchu w Korei Płn.

Do eksplozji doszło 3 dni temu, ale dopiero dziś poinformowały o tym południowokoreańskie media. Agencja Yonhap doniosła, że w powietrze uniósł się słup dymu, przypominający grzyb atomowy. Inne agencje informowały, że mógł to być nawet gigantyczny pożar lasu.

Wybuch nastąpił w prowincji Yanggang, niedaleko granicy z Chinami i w pobliżu bazy wojskowej, gdzie ulokowane są pociski dalekiego zasięgu. Zniszczenia i krater, powstały po eksplozji, były na tyle duże, że można je było dostrzec na zdjęciach satelitarnych.

Eksplozja na granicy z Chinami była prawdopodobnie silniejsza niż ta z kwietnia tego roku, do jakiej doszło na dworcu w północnokoreańskim mieście Ryongchon. Zginęło wówczas ponad 170 osób, a ponad 1300 zostało rannych.

Korea Północna to jedno z najbardziej izolowanych państw na świecie, komunistyczny reżim nie wpuszcza zagranicznych dziennikarzy czy turystów. Zaledwie wczoraj północnokoreańskie władze oświadczyły, że zamierzają jeszcze skuteczniej pracować nad bronią jądrową, po tym jak na jaw wyszło, że w Korei Południowej przez lata prowadzono potajemne eksperymenty ze wzbogacaniem uranu czy plutonu.

"NYT": Podejrzana aktywność na terenie Korei Płn.

Biały Dom - jak pisze dzisiejszy „New York Times” - otrzymał w ostatnich dniach serię informacji wywiadowczych o podejrzanej aktywności na terenie Korei Północnej. Zdaniem niektórych ekspertów, mogłaby ona wskazywać na zamiar przeprowadzenia próby nuklearnej.

Nie chodzi jednak o obrazy satelitarne wskazujące na przewożenie jakichś materiałów w rejonach, gdzie - jak się podejrzewa - mógłby być przeprowadzony test nuklearny. W jednym z tych miejsc w ubiegłym roku – zdaniem wywiadu – prowadzono testy wybuchów konwencjonalnych, które mogłyby doprowadzić do reakcji jądrowej.

Jak pisze „Times”, wywiad nie zauważył bezpośrednich przygotowań charakterystycznych dla testów nuklearnych, ale nie można wykluczyć, że udałoby się je ukryć w sieci tuneli, których jest dużo w Korei Północnej. Niepokojące sygnały nie potwierdzały zdecydowanie żadnej z hipotez. Uznano je jednak za tak ważne, aby zawiadomić o nich prezydenta.

Jak się uważa, próbny wybuch jądrowy w Korei Północnej byłby poważnym ciosem dla polityki Białego Domu. Nie wyklucza się, że mógłby mieć wpływ na przebieg kampanii prezydenckiej.