Konserwatysta John Robert został nowym sędzią Sądu Najwyższego. Ku rozpaczy demokratów amerykański prezydent – republikanin, nie mianował na to stanowisko kobiety lub przedstawiciela etnicznej mniejszości. Sprawą żyje cała Ameryka.

Zainteresowanie sędziowską nominacją jest w USA ogromne. Sąd Najwyższy jest bowiem instytucją niezmiernie istotną. Jego sędziowie interpretują konstytucję i podejmują decyzje, które przez wiele lat wpływają na życie obywateli. Wczorajszą nominację transmitowało wiele amerykańskich sieci telewizyjnych.

Nominacja Johna Robertsa musi jeszcze zostać zatwierdzona przez Senat USA, ale tam większość mają republikanie, więc sprawa jest już z góry przesądzona. Ku rozpaczy demokratów i środowisk liberalnych, Roberts to sprawdzony w bojach prawnik republikanów oraz zagorzały przeciwnik aborcji.

Co ważne, jego poprzedniczka Sandra O’Connor mogła korzystać z tzw. prawa „swinging vote”. W przypadku, gdy demokratyczni i republikańscy sędziowie nie mogli dojść do porozumienia, jej głos decydował. Demokraci mają się więc czym martwić. Z Waszyngtonu relacjonuje Jan Mikruta: