Amerykańscy stratedzy wojskowi uważają, że najlepszym terminem ataku na Irak byłby luty przyszłego roku - ujawnia "Washington Times", powołując się na źródła w Pentagonie. Kampania musiałaby zakończyć się nie później niż w kwietniu, jeszcze przed wiosennymi i letnimi upałami w Zatoce Perskiej. Pentagon odmówił komentarza w tej sprawie.

Powodzenie kampanii - pisze "Washington Times" - w dużym stopniu zależeć będzie również od tego, jaka część armii irackiej opuści swego przywódcę. Wojskowi uważają, że w przeciwieństwie do półrocznych przygotowań do wojny w Zatoce Perskiej w 1991 r., wojska amerykańskie byłyby gotowe do akcji w Iraku w ciągu kilku tygodni.

Pentagon - twierdzą te same źródła - nadal rozważa kwestię liczebności armii interwencyjnej. Mowa jest obecnie o siłach liczących od 75 tys. do 250 tys. żołnierzy. Oddziały te miałyby działać w niewielkich grupach, co uniemożliwiłoby Irakowi atakowanie dużych obozów czy zgrupowań sił amerykańskich. Stąd też także kampania w Iraku musiałaby rozpocząć się od masowych nalotów na główne bazy lotnicze i wyrzutnie rakietowe Iraku - pisze "Washington Times".

12:40