Nawet pięć lat więzienia grozi dwóm miłośnikom survivalu, którzy urządzili sobie obóz przetrwania w lesie nieopodal Helu. W czasie jednej z wypraw, wyposażeni w broń pneumatyczną i ubrani w wojskowe stroje weszli na teren ośrodka prezydenckiego w Juracie. Wcześniej przecięli siatkę ogrodzenia.

O pojawieniu się niebezpiecznie wyglądających intruzów uzbrojonych w noże i pistolety poinformowała policję ochrona ośrodka prezydenckiego w Juracie. Mężczyźni weszli na teren ośrodka po przecięciu siatki. Gdy zorientowali się, że posesja jest chroniona wycofali się i poszli do swojego - zaparkowanego nieopodal auta. Tam czekali już na nich policjanci, którzy rozbroili intruzów.

Mężczyźni, mieszkańcy Elbląga w wieku 29 i 30 lat, wyjaśnili funkcjonariuszom, że są miłośnikami survivalu. Jak powiedzieli, rozbili w lesie nieopodal Helu namiot i z tej bazy wypadowej organizowali sobie "działania taktyczne".

Obaj mężczyźni trafili do policyjnego aresztu. Funkcjonariusze zabezpieczyli ich auto (wewnątrz znajdowały się m.in. dwie wiatrówki) oraz broń, którą mieli przy sobie (pistolety okazały się bronią pneumatyczną imitującą pistolety Walter), pomogli też zwinąć namiot.

Jeszcze dziś mężczyznom zostaną przedstawione zarzuty uszkodzenia mienia (kara do pięciu lat więzienia) oraz wtargnięcia na cudzy teren (do roku więzienia).

Prezydent Bronisław Komorowski przybywa od poniedziałek w innym swoim ośrodku - prezydenckiej rezydencji na Zadnim Groniu w Wiśle. Po raz pierwszy w 80-letniej historii zameczku prezydent Polski z małżonką powita tam Nowy Rok.