Urządzenia do zasilania awaryjnego na warszawskim Dworcu Centralnym nie były serwisowane od dwóch lat. Takie są ustalenia komisji Urzędu Transportu Kolejowego, która bada przyczyny i konsekwencje blackoutu sprzed dwóch tygodni.

Przedstawiciele PKP Energetyka będą musieli wyjaśnić kontrolerom, dlaczego sprzęt nie był serwisowany. To ta firma podpisała z zarządcą dworca umowę na utrzymanie urządzeń we właściwym stanie. Brak obsługi serwisowej to jednak nie jedyny zarzut wobec systemu zasilania na Centralnym.

Na jednej baterii działało zbyt wiele obwodów istotnych dla funkcjonowania ruchu kolejowego i dworca - mówi Grzegorz Mazur z UTK. Chodzi o to, że do jednego źródła zasilania podłączony był nie tylko system sterowania ruchem, ale także łączności, co niesłychanie skomplikowało prowadzenie całej akcji. Na razie nie ma mowy o karach, ale gdy kontrola się zakończy, nie są wykluczone.