Ponad 40 proc. zabawek ma złe oznakowanie, a blisko 30 proc. ma wady konstrukcyjne lub zawiera niedozwolone substancje - wynika z kontroli Inspekcji Handlowej. Zlecił ją Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Przez kilka miesięcy kontrolerzy sprawdzili ponad cztery tysiące zabawek dostępnych na polskim rynku. Najwięcej zastrzeżeń dotyczyło nieprawidłowości w oznakowaniu zabawek i dołączonej do nich instrukcji.

Producenci boją się, że zabawki mogą nie spełniać obowiązujących wymogów i zabezpieczają się przed kontrolą na wyrost. "W blisko 10 proc. przypadków jako nieodpowiednie dla dzieci poniżej trzeciego roku życia oznaczali oni zabawki przeznaczone dla maluchów w tym wieku (np. pluszowe misie). Równie często pojawiały się ostrzeżenia przed nieistniejącym ryzykiem, np. o małych elementach, których zabawka nie zawierała" - podkreślił UOKiK. Urząd zbadał też zabawki pod względem wad konstrukcyjnych oraz występowania w nich niedozwolonych substancji. Zakwestionował blisko 30 proc. badanych produktów. Zastrzeżenia dotyczyły m.in. tego, że zabawki wydają zbyt duży hałas, są za małe czy posiadają zbyt długie linki lub zbyt łatwy jest dostęp do baterii.

"Przekroczenie dopuszczalnej zawartości szkodliwych ftalanów stwierdzono w 71 z 287 sprawdzonych zabawek (24,7 proc.) - np. w lalkach oraz figurkach. Substancje te, służące do zmiękczania części plastikowych, są dozwolone w stężeniu nie wyższym niż 0,1 proc. w stosunku do masy materiału. W przeciwnym wypadku mogą negatywnie wpływać na gospodarkę hormonalną dziecka" - twierdzi UOKiK.