Umorzono śledztwo w sprawie umieszczenia rosyjskojęzycznej tablicy mówiącej o zamęczonych brutalnie czerwonoarmistach na obelisku upamiętniającym odzyskanie przez Polskę niepodległości. Do tego incydentu doszło w maju w Strzałkowie w Wielkopolsce. Prokuratorzy uznali, że nie doszło do przestępstwa. Nie udało się im też znaleźć sprawców.

Jak poinformował szef prokuratury Jan Babiak, śledztwo umorzono "z uwagi na brak znamion czynu przestępczego". Osoby, która umieściła napis nie ustalono.

Tutaj spoczywa 8000 radzieckich czerwonoarmistów, brutalnie zamęczonych w polskich "obozach śmierci" w latach 1919-1921 - brzmiał napis na tablicy.

Według Babiaka, postępowanie prowadzone było w kierunku art. 261 kodeksu karnego, mówiącego, że kto znieważa pomnik lub inne miejsce publiczne w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego lub uczczenia osoby, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.

Zdaniem wójta Strzałkowa Dariusza Grzywińskiego, sprawca umieszczenia napisu "najwyraźniej pomylił miejsca". Obelisk, na którym go umieścił, upamiętnia odzyskanie przez Polskę niepodległości i stoi na dawnej granicy zaborów pruskiego i rosyjskiego. Tymczasem obelisk upamiętniający jeńców radzieckich zmarłych w obozie pod Strzałkowem znajduje się dwa kilometry dalej, na cmentarzu w tej miejscowości - mówił Grzywiński.

Polscy historycy nie godzą się na nazywanie obozu pod Strzałkowem "obozem śmierci". Obóz został zbudowany przez Niemców na przełomie lat 1914/1915 dla jeńców z frontów I wojny światowej. W 1919 r. zaczęli tam trafiać jeńcy rosyjscy z frontu wojny polsko-bolszewickiej. W obozie na przełomie lat 1919-1920 zmarło ponad 1200 osób, a kolejnej zimy ponad 4000 jeńców.

W wyniku podpisania pokoju w Rydze (1921 r.) między Polską a Rosją, obóz pod Strzałkowem został przekształcony w miejsce internowania. Obóz oficjalnie zamknięto w 1924 r., a internowani żołnierze otrzymali status emigrantów politycznych. Na miejscowym cmentarzu pochowanych jest około 8000 więźniów różnych narodowości