Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie śmierci mężczyzny konwojowanego przez policjantów w Lipsku - dowiedział się reporter RMF FM. Chodzi o zdarzenie z zeszłego roku - aresztant z rękami skutymi na plecach miał wyciągnąć broń z kabury funkcjonariusza, przeładować i oddać strzał. Kula raniła mężczyznę w plecy. Postrzał okazał się śmiertelny.

Do zdarzenia doszło w maju ubiegłego roku.

Policjanci przewozili do aresztu 23-latka odsiadującego karę ośmiu miesięcy więzienia. Mężczyzna został wcześniej zatrzymany, bo po przepustce nie wrócił do więzienia.

Więzień podczas zatrzymania był pijany i bardzo agresywny.

Badania wykluczyły udział osoby trzeciej

By ustalić przebieg zdarzeń w samochodzie przeprowadzono badania balistyczne i trzy różne eksperymenty. W każdym brał udział inny pozorant i za każdym razem okazywało się, że na ostrym łuku drogi możliwe jest odebranie broni policjantowi, przeładowanie i oddanie strzału w plecy mimo skutych rąk.

Strzał w plecy został oddany z przyłożenia - kula weszła w ciało mężczyzny po prawej stronie, koło kręgosłupa tuż nad jego paskiem. Wyszła 13 cm wyżej - po lewej stronie, koło klatki piersiowej. Stwierdzono, że w ten sposób mógł postrzelić się wyłącznie konwojowany mężczyzna. Śledczy nie badali motywów jego zachowania. Nie znaleźli też uchybień w działaniach policjantów konwojujących 23-latka.

(mpw/mn)