Kilkaset osób, głównie licealistów i studentów, przeszło w sobotę ulicami Warszawy w "Marszu Oburzonych", zorganizowanym przez "Porozumienie 15 października". Protestujący domagali się m.in. "ulepszenia demokracji" i zachęcali do debaty nad problemami Polski i świata.

Marsz wyruszył sprzed bramy Uniwersytetu Warszawskiego. Według służb porządkowych, wzięło w nim udział ponad 150 osób; według organizatorów - 800.

"Stop tyranii rynków", "Nie wierzę politykom", "Władza w ręce wyobraźni", "Ignoruj media, dowiaduj się sam", "Chcemy mieszkań, nie kredytów" - m.in. takie hasła można było zobaczyć na transparentach. Wszystkie dotyczyły tego samego - przywrócenia zasad prawdziwej demokracji. Protestujący sprzeciwiali się także tak zwanemu bandyckiemu kapitalizmowi. Łączyli się ze swoimi rówieśnikami z Madrytu, domagając się prawdziwego dialogu społeczeństwa z politykami. Obecnie - ich zdaniem - rządzą elity i interesy finansistów.

W czasie przemarszu demonstrujący skandowali: "My płacimy za wasz kryzys", "Wasze błędy, nasza kasa", "Demokracja teraz dla nas", "Nasza władza wciąż nas zdradza", "Precz z bankami ludojadami", "Nasze życie jest wartością" oraz "Kapitalizm - to się leczy".

Jestem tutaj, bo boję się o swoją przyszłość. Wiem, że bardzo trudno jest dostać się na studia, na które chciałbym pójść. Bardzo trudno - nawet jeśli skończę dobrą uczelnie - będzie mi też zdobyć pracę - argumentował jeden z uczestników protestu. Dodał, że marsz ma zwrócić uwagę społeczeństwa na problemy młodych ludzi. Chcemy poprawy sytuacji, ulepszenia naszej demokracji - podkreślił.

Jestem oburzony tym, co dzieję się w polityce i państwie polskim. Nie może być tak, że jeden procent społeczeństwa posiada dziewięćdziesiąt dziewięć procent majątku - tłumaczył pewien młody mężczyzna.

Do młodych ludzi dołączyli też politycy, m.in. Wanda Nowicka z Ruchu Palikota oraz Ryszard Kalisz z SLD, oraz przedstawiciele "Ruchu lokatorów mieszkań komunalnych".

Uczestnicy marszu zaznaczali, że nie są za przywróceniem socjalizmu. Chcą jedynie, aby państwo stawiało na młodych, pozwalało kupować za rozsądne pieniądze mieszkania i godnie zarabiać.

Wielkie manifestacje w wielu innych miastach świata

Podobne manifestacje jak te w Warszawie zorganizowano w ponad 900 miastach na całym świecie. W Rzymie w "Marszu Oburzonych" zebrało się prawie 200 tysięcy osób. Demonstrujący domagali się ustąpienia premiera Berlusconiego. Wielkie manifestacje przeszły również ulicami Aten, Madrytu i Londynu.

Ruch "oburzonych" narodził się przed pięcioma miesiącami w Hiszpanii, jest tam nazywany "Ruchem 15 maja". Tego dnia Hiszpanie rozpoczęli w Madrycie okupację placu Puerto del Sol w proteście przeciwko skutkom kryzysu gospodarczego, rekordowemu bezrobociu, korupcji wśród polityków. Ruch skupia głównie ludzi młodych, studentów, ale również emerytów, bezrobotnych i niezadowolonych z warunków pracy.