Śledczy cały czas sprawdzają, ile osób przeszło przez egzaminacyjne sito Urzędu Lotnictwa Cywilnego przy pomocy łapówek. Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Konrad Piasecki, podejrzewanych jest około 30 osób, które zdawały egzaminy w feralnym czasie, w którym – jak uważa prokuratura oraz CBA – rak korupcji toczył ULC.

Lista osób, których licencje i sposób ich zdobycia zostaną wzięte pod lupę, trafiła już do prokuratury. Wiceminister infrastruktury uspokaja, że oprócz jednego głośnego już przypadku obywatela niemieckiego nie ma na niej pilotów, którzy latali samolotami pasażerskimi.

Będziemy mieli do czynienia z co najwyżej jednym przypadkiem pilota liniowego, a reszta to będą przypadki osób, które nie mogły latać z pasażerem, a już na pewno nie w sposób komercyjny - zaznacza Tadeusz Jarmuziewicz.

To oczywiście informacja uspokajająca, choć nie w pełni. Co prawda piloci-łapówkarze nie mogą wozić pasażerów, ale to nie oznacza, że prowadzone przez nich maszyny nie mogą zagrozić innym uczestnikom ruchu lotniczego.

Którzy ze zdających egzamin łapówkę wręczyli, a którzy są czyści jak łza, to ustala prokuratura. Równocześnie w ULC trwa ministerialna kontrola, która zdecyduje o dalszych losach władz urzędu.

Osiem osób usłyszało prokuratorskie zarzuty po ubiegłotygodniowych zatrzymaniach w ULC. Jak uważa prokuratura, korupcyjny proceder trwał co najmniej pół roku, na przełomie lat 2008 i 2009.