Nie tylko Zbigniew Sobotka liczy na prezydencką łaskę. Inny skazany w procesie starachowickim, Andrzej Jagiełło, również wystąpił z wnioskiem o ułaskawienie. Wciąż jednak wielu zastanawia się, co skłoniło Aleksandra Kwaśniewskiego do podjęcia zaskakującej decyzji wobec byłego prominentnego działacza SLD.

Jak pisze "Gazeta Wyborcza", Andrzej Jagiełło, były poseł SLD liczy na przychylny gest już ze strony Lecha Kaczyńskiego.

Wciąż jednak nie milkną pytania o motywację Aleksandra Kwaśniewskiego, który na trzy tygodnie przed końcem kadencji zdecydował się na rozpoczęcie procedury ułaskawieniowej wobec skazanego na 3,5 roku więzienia byłego wiceszefa MSWiA.

Nikt z tzw. starej gwardii SLD nie widzi w inicjatywie Kwaśniewskiego niczego niezwykłego. Politycy nie dopuszczają możliwości, by pomysł prezydenta był wynikiem obawy, że ktoś ujawni jakieś kompromitujące go informacje. O hakach nie mówi się także w rozmowach kuluarowych.

Wśród przyczyn wszczęcia procedury ułaskawieniowej wobec Sobotki wymienia się dwie kwestie. Po pierwsze, długą przyjaźń obu panów. Drugą sprawą jest polityczne planowanie. Wielu obserwatorów ocenia, że gest Kwaśniewskiego może być bardzo dobrze przemyślany. Wszak odchodzący prezydent szuka sobie miejsca na scenie politycznej. Najpewniej znajdzie je właśnie wśród dawnych kompanów.