Warszawska prokuratura będzie wyjaśniać niejasne okoliczności kontrowersyjnego ułaskawienia Petera Vogla, nazywanego kasjerem lewicy. Chodzi o sprawdzenie, czy nie doszło do przyjęcia korzyści. Tak zdecydował prokurator krajowy Janusz Kaczmarek.

Stołeczna prokuratura miała zająć się sprawą w ubiegłym roku, ale zaniechała jakichkolwiek działań. Wątpliwości budzi fakt, że Vogel jeszcze przed ukończeniem procedury ułaskawieniowej, decyzją ówczesnego zastępcy prokuratora generalnego Stefana Śnieżki, wyszedł na wolność. Z materiałów zebranych przez prokuraturę i ABW wynika też, że Vogle utrzymywał też bliskie kontakty z Markiem Dochnalem, aresztowanym m.in. za pranie brudnych pieniędzy.

Vogel, pracując w szwajcarskim banku Coutts, odpowiadał za klientów z Europy Wschodniej, także z Polski. Byli wśród nich politycy i biznesmeni, m.in. właśnie Dochnal. Okazało się, że w 1971 roku Vogel, który miał wówczas 17 lat i posługiwał się jeszcze nazwiskiem Filipowski, brutalnie zamordował 75-letnią kobietę. Został ujęty i skazany na 25 lat więzienia. Uniknął kary śmierci tylko dlatego, że był nieletni.

Po odsiedzeniu 8 lat więzienia Vogel w 1979 roku uzyskał przerwę w odbywaniu kary i nie wrócił już do więzienia. W 1983 roku w niewyjaśnionych okolicznościach wyjechał do Niemiec, potem do Szwajcarii i przyjął panieńskie nazwisko matki. Zrobił błyskawiczną karierę w sektorze bankowości. W 1998 roku polski wymiar sprawiedliwości uruchomił procedurę ekstradycyjną. Został zatrzymany w Szwajcarii i przekazany naszym służbom. Trafił do aresztu i niemal natychmiast jego prawnicy wnieśli o ułaskawienie. W lipcu 1999 roku Vogel został ułaskawiony i wrócił do Szwajcarii.