Dziś ma być już gotowy pakt stabilizacyjny PiS-u, Samoobrony i LPR-u. Jutro umowa zostanie podpisana. Ale czy można mieć pewność, że jej podpisanie odsunie w cień groźbę przedterminowych wyborów? I czy ten polityczny układ będzie trwały?

Pesymiści – zwani także przez niektórych realistami – uważają, że jak tylko mienie termin możliwego rozwiązanie Sejmu, LPR odstąpi od paktu i wystawi PiS do wiatru.

Optymiści mają nadzieję. Uważam – mówi Przemysław Gosiewski, szef klubu PiS – że zawierany pakt stabilizacyjny ma trwałe podstawy, aby obowiązywał. Do tego potrzebna jest oczywiście dobra wola, ale wierzymy, że podpisanie takiego paktu wiąże się z dobrą wolą.

Problem w tym, że dobra wola może być stanem przejściowym. Prawdopodobnie ta koalicja okołopaktowa, jak każda inna, będzie przeżywała swoje wzloty i upadki – będą ustawy przyjmowane szybko i sprawnie, ale będą i przepisy, o które trójka koalicyjna będzie toczyła boje.

Trwałość tego układu zależy także od planów PiS-u, bo od polityków tej partii można już usłyszeć, że będą dążyć, by przeprowadzić wybory jesienią, tak aby wyścig do parlamentu połączyć z walką o reelekcję dla Lecha Kaczyńskiego.