Jakość polskich tłumaczeń unijnych ustaw jest fatalna – ostrzega Bruksela. Chodzi o przetłumaczenie około 50 tys. stron, a dotąd zaakceptowano jedynie 80 tekstów prawnych przetłumaczonych w Warszawie. W tekstach – jak donosi korespondentka RMF - zdarzają się poważne błędy językowe i merytoryczne.

Polska jest na samym końcu, jeśli chodzi o jakość unijnych aktów prawnych.

80 procent przetłumaczonych w Polsce tekstów Bruksela zwraca ze względu na pomyłki językowe, a nawet merytoryczne. W dokumentach pojawiły się prawdziwe kwiatki językowe, np. „młodzież rzeźna” zamiast „młode cielęta poznaczone na rzeź”.

Komisja Europejska jest zaniepokojona – pozostało niewiele czasu do wejścia Polski do UE, a całość ustawodawstwa musi być wcześniej przetłumaczona na język polski i opublikowana w oficjalnym dzienniku Unii Europejskiej. Posłuchaj relacji naszej brukselskiej korespondentki Katarzyny Szymańskiej-Borginon:

Jeżeli wszystkie akty prawne nie zostaną przetłumaczone, to prawo to nie wejdzie w życie w naszym kraju. Wówczas grożą nam procesy ze strony unijnych firm czy jakiegoś lobby. W konsekwencji może zakończyć się to wielomiliardowymi karami:

Według szefa Departamentu Tłumaczeń w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej Macieja Górki z 600 przetłumaczonych do tej pory i przesłanych do Brukseli dokumentów, do poprawy odesłano jedynie 30. Zdaniem dyrektora przy tak wielkiej skali zadania nie sposób też uniknąc błędów merytorycznych.

Foto Archiwum RMF

23:25