Najpierw zabił córeczki, potem poczekał na powrót żony i także ją zamordował. Kilka godzin później 33-latek popełnił samobójstwo. To nowe szczegóły w sprawie wczorajszej zbrodni w Zielonej Górze.

Najpierw zabił córeczki, potem poczekał na powrót żony i także ją zamordował. Kilka godzin później 33-latek popełnił samobójstwo. To nowe szczegóły w sprawie wczorajszej zbrodni w Zielonej Górze.
Kobieta z córkami mieszkała w tym bloku /Adam Górczewski /RMF FM

Najbardziej prawdopodobna przyczyna śmierci wszystkich osób to uduszenia, a w jednym przypadku uduszenie i użycie tępego narzędzia – mówi Zbigniew Fąfera z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. Jutro zostaną przeprowadzone sekcje zwłok.

Nieoficjalnie reporter RMF FM dowiedział się, że w ustaleniu kolejności zabójstw pomógł monitoring. Z nagrań przed budynkiem wynika, że kobieta zginęła około południa. Rano mężczyzna przyszedł do mieszkania i pod nieobecność kobiety udusił córki - 9- i 13-letnią - i poczekał na powrót 31-letniej żony. Jak udało się ustalić Adamowi Górczewskiemu, kobieta z dziećmi kilka dni temu wyprowadziła się od męża i złożyła wniosek o rozwód.

Po zbrodni mężczyzna pojechał do miejscowości pod Wschową, oddalonej 80 km od Zielonej Góry. Tam popełnił samobójstwo.

(mpw)