​Ubojnia w Rosławowicach koło Rawy Mazowieckiej w Łódzkiem została zamknięta. Taką decyzję podjął Powiatowy Lekarz Weterynarii po tym, jak policjanci zatrzymali transport z padłymi zwierzętami, który miał trafić do zakładu. Zatrzymany został już także właściciel firmy. 43-letniemu Piotrowi M. za oszustwa i naruszenie ustawy o ochronie zwierząt grozi do 8 lat więzienia.

Prokuratorzy postanowili przesłuchać pracowników firmy. Podejrzewają, że w ubojni mięso z padłych, chorych zwierząt mogło być wykorzystywane do produkcji pełnowartościowego mięsa. Z tym mają związek zarzuty, jakie usłyszał właściciel zakładu - wyjaśnia prokurator Krzysztof Kopania. W tej sprawie mamy podejrzenia, że właściciel ubojni, prowadząc działalność nadzorowaną, nie spełniał wymagań weterynaryjnych. A tym samym produkował mięso złej jakości, niespełniające wymogów zdrowotnych - dodaje.

Prokuratorzy ustalają także listę odbiorców mięsa z ubojni w Rosławowicach i sprawdzają, czy padłe zwierzęta przywożone do zakładu były rzadkością czy zwyczajem.

Znaleziono 18 ton przetworzonego mięsa

43-letni właściciel ubojni został wcześniej zatrzymany. Usłyszał wstępne zarzuty oszustwa i naruszenia przepisów ustawy o ochronie zwierząt. Grozi mu do 8 lat więzienia.

Policja wpadła na trop tej sprawy po zatrzymaniu w sobotę transportu bydła, który miał dotrzeć do zakładu. W ciężarówce według dokumentacji miało się znajdować 25 sztuk bydła. W środku było jednak o jedno zwierzę mniej, z czego dziewięć znaleziono martwych. Bydło kupiono prawdopodobnie od hodowców indywidualnych.

Transportowała je firma usługowo-handlowa z terenu województwa kujawsko-pomorskiego. Z dokumentów wynika, że transport wyruszył tuż po północy, a dojechał do ubojni przed godz. 4 rano. Zwierzęta były więc przewożone przez ok. 3,5 godziny. Pozostałe zwierzęta, które przeżyły, również były w bardzo złym stanie. Część z nich miało złamania - wyjaśnił Kopania.

Poza terenem firmy wczoraj policjanci znaleźli też samochód-chłodnię z 18 tonami przetworzonego mięsa. Chłodnia była zaparkowana w pobliżu stacji diagnostycznej, która również należy do właściciela ubojni. Mięso było w różnym stadium przetworzenia. Ustalamy, dlaczego zostało wywiezione z terenu ubojni - wyjaśnił prokurator.