Tylko w tym tygodniu, od poniedziałku do piątku, strażacy z całego kraju aż 961 razy byli wzywani do pożarów lasów. Ta porażająca statystyka to skutek panującej od kilku tygodni suszy, ale też zwykłej ludzkiej nieuwagi.

Tylko w tym tygodniu, od poniedziałku do piątku, strażacy z całego kraju aż 961 razy byli wzywani do pożarów lasów. Ta porażająca statystyka to skutek panującej od kilku tygodni suszy, ale też zwykłej ludzkiej nieuwagi.
Zdj. ilustracyjne / Tomasz Waszczuk /PAP

Brak deszczu i wysoka temperatura, która utrzymywała się do niedawna w całym kraju sprawiły, że o pożar jest teraz wyjątkowo łatwo. Niemal we wszystkich lasach w kraju obowiązuje najwyższy stopień zagrożenia pożarowego. Nie bez powodu – w ciągu zaledwie pięciu dni, od poniedziałku do piątku, tereny leśne płonęły niemal tysiąc razy.

Na czele niechlubnej statystyki znalazło się Mazowsze – tu strażacy walczyli z pożarami lasów aż 362 razy. Najczęstsze przyczyny to po prostu brak rozwagi tych, którzy lasy odwiedzają. Palenie ognisk w pobliżu lasów, niedopałki papierosów, niedogaszone zapałki, przerzuty ognia z traw, które ludzie wypalają… można uznać, że główną przyczyną pożarów w lasach jest jednak człowiek - podkreśla kapitan Dariusz Mączka ze stołecznej komendy straży pożarnej.

Jeśli więc wybieramy się na spacer do lasu, musimy być bardzo ostrożni. Nawet najmniejsze źródło ognia może spowodować pożar. Pamiętajmy, żeby poruszać się po wyznaczonych szlakach, a także nie wjeżdżać do lasów samochodami, bo elementy ich konstrukcji, takie jak np. katalizatory rozgrzewają się do bardzo wysokiej temperatury - przypomina Mączka.

(mpw)