Nowe otwarcie i trudne reformy jesienią zapowiedział premier Donald Tusk podczas zamkniętego, wyjazdowego posiedzenia klubu Platformy Obywatelskiej. Jak nieoficjalnie dowiedziała się reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska, szef rządu tłumaczył te planowane zmiany trudną sytuacją finansową kraju i kryzysem gospodarczym w Europie. Najdłuższa dyskusja parlamentarzystów PO dotyczyła jednak tematu in vitro.

Parlamentarzyści Platformy zebrali się na zamkniętym posiedzeniu w podwarszawskiej Jachrance. Szef klubu PO Rafał Grupiński zapowiadał przed spotkaniem, że głównym celem obrad ma być dyskusja o strategii działania na najbliższe lata. Musimy porozmawiać o strategii na przyszłość, pewnej wizji działania, o tym, co udało się zrobić, ale też o tym, czego nie zrobiliśmy i dlaczego - mówił. Jak podkreślał, najważniejsze jest obecnie dokończenie wszystkich projektów, które zostały zapowiedziane w listopadowym exposé Donalda Tuska.

Według informacji naszej reporterki, dyskusję polityków Platformy zdominowała jednak kwestia in vitro. W partii są dwie propozycje w tej sprawie - autorstwa wiceszefowej klubu PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina.

Gowin chce, by in vitro było dostępne tylko dla małżeństw. Jego projekt nie przewiduje mrożenia zarodków, dopuszcza natomiast, by można było wytwarzać ich maksymalnie dwa, ale pod warunkiem, że oba miałyby być implantowane.

Z kolei Kidawa-Błońska chce dać dostęp do in vitro nie tylko małżeństwom, ale też parom i samotnym matkom (wszyscy musieliby wykazać, że podjęli wcześniej leczenie w związku z niepłodnością). Proponuje, by zarodki można było mrozić, ale nie niszczyć. Projekt zakazuje poza tym selekcji zarodków i handlu nimi.

Projekt Kidawy-Błońskiej został w kwietniu przekazany władzom klubu Platformy, do tej pory jednak nie trafił do laski marszałkowskiej. Do klubu wciąż nie wpłynął natomiast projekt Gowina.