"Zarówno w Budapeszcie, jak i w Warszawie rządy zajmują się głównie okradaniem własnych obywateli i z pieniędzy, i z nadziei, i z marzeń" - ocenił lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk po spotkaniu z kandydatem węgierskiej opozycji na premiera Péterem Márki-Zayem. Jego zdaniem, w obu krajach "rządy bardzo podobnych ludzi doprowadziły do największej drożyzny w Europie, do największej śmiertelności w czasie pandemii".


Na konferencji po spotkaniu z Peterem Marki-Zayem Donald Tusk poinformował, że jednym z tematów rozmowy była współpraca w ramach Europejskiej Partii Ludowej z Ruchem Chrześcijańsko-Demokratycznym, który reprezentuje Marki-Zay.

Miejmy nadzieję, że ten ruch, w przyszłości partia polityczna, po zwycięstwie w kwietniowych wyborach parlamentarnych na Węgrzech będzie uczestnikiem także Europejskiej Partii Ludowej - powiedział lider Platformy Obywatelskiej. To bardzo ważne mieć na Węgrzech partnera wiarygodnego i wiernego chrześcijańsko-demokratycznym wartościom - dodał.

Tusk ocenił, że dziś na Węgrzech i w Polsce szczególnego znaczenia nabierają słowa praworządność, demokracja, przyzwoitość i walka z korupcją. To wszystko łączy opozycję węgierską i opozycję w Polsce, także Platformę Obywatelską - zaznaczył. Bardzo się cieszę, że znaleźliśmy wspólny język, będziemy współpracować w kampanii wyborczej na Węgrzech i w Polsce - dodał.

"To są dramaty systemowe"

Były premier stwierdził, że najbardziej pozytywnym i najbardziej potrzebnym programem zarówno dla węgierskiej zjednoczonej opozycji, jak i dla opozycji demokratycznej w Polsce jest odsunięcie od władzy "tych wszystkich, którzy sprowadzili na nasze kraje prawdziwe, bardzo poważne nieszczęście".

To są te dramaty systemowe, a więc zorganizowana korupcja czy atak na wolne media. Ale to jest też straszliwa niewydolność, co ciekawe, obu rządów w tych samych sprawach - powiedział Tusk.

"Polska jest w lepszej sytuacji niż Węgry"

Marki-Zay powiedział, że "Polskę i Węgry łączy wiele wspólnych punktów, jeśli chodzi o walkę o wolność". Bardzo się cieszę, że wczoraj i dzisiaj mogłem porozmawiać z wieloma polskimi politykami - mówił. Jak podkreślił, na Węgrzech chodzi dziś o to, żeby walczyć z korupcją i praktycznie jednopartyjnym systemem. Polska jest w o tyle lepszej sytuacji niż Węgry, że tutaj rządy autorytarne są krótsze; Viktor Orban doszedł do władzy w 2010 roku - przypomniał.

Mamy korupcję na poziomie państwowym, na poziomie regionalnym. Zięć Orbana jest trzecim najbogatszym człowiekiem na Węgrzech. Orban buduje sobie zamki, zbudował stadion na 5 tysięcy osób w miejscowości liczącej 3 tysiące mieszkańców. To są tylko przykłady zdrady wartości europejskich - relacjonował Marki-Zay.

"Kaczyński, Ziobro i Morawiecki zmienili front"

Na konferencji Tusk został zapytany o opinię, którą w czwartek wydał rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Manuel Campos Sanchez-Bordona, że należy oddalić skargi Polski i Węgier dotyczące systemu warunkowości wprowadzonego w celu ochrony budżetu Unii w przypadku naruszeń zasad państwa prawnego. Pytanie dotyczyło również kwestii środków dla Polski z unijnego Funduszu Odbudowy.

Szef PO stwierdził, że od wielu miesięcy Kaczyński, Morawiecki i Ziobro "bardzo skutecznie blokują europejskie pieniądze, które powinny trafić do Polaków jak najszybciej".

Odpowiedzialność za to, że wciąż czekamy na tę pomoc, której jesteśmy także współautorami, spada na wymienioną trójkę - Kaczyńskiego, Morawieckiego i Ziobrę - przekonywał Tusk. Szukaliśmy w Europie, i w Polsce sposobu, aby przełamać tę blokadę, żeby te pieniądze jak najszybciej do Polski trafiły. Było dość oczywiste, że dla Polaków i dla UE ważne jest, aby PiS przestał niszczyć polski wymiar sprawiedliwości i niezależne sądownictwo - powiedział.

Udało się i sam z wieloma politykami europejskimi i przywódcami państw europejskich o tym rozmawiałem, że wystarczy nawet sygnał dobrej woli, żeby te pieniądze nie były blokowane przez PiS. I wypracowano kształt tego sygnału, który wystarczyłby na uruchomienie środków europejskich. To była rezygnacja z tej niesławnej Izby Dyscyplinarnej, którą PiS powołał do życia i która miała niszczyć polskich niezależnych sędziów - relacjonował lider PO. Jak dodał, "jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że te pieniądze są rzeczywiście w zasięgu ręki".

I z nieznanego mi powodu nagle Kaczyński, Ziobro i Morawiecki zmienili front. Znowu odwrócili się od Europy. Znowu kontynuują proces niszczenia niezależnego polskiego wymiaru sprawiedliwości ze świadomością, że to będzie blokowało środki europejskie. Ja naprawdę tego nie rozumiem - podkreślił Tusk.

"Nigdy nie sądziłem, że los dzieci chorych na raka będzie tak manifestacyjne lekceważony"

Tusk był też pytany, dlaczego według niego Łukasz Mejza, który jest wiceministrem sportu, nadal pozostaje w rządzie. Szef PO ocenił, że dlatego, iż "ta sytuacja, która brzydzi większość Polaków, nie brzydzi Jarosława Kaczyńskiego".

Lider PO przywołał, zawartą też w jednym z pytań, wypowiedź Kaczyńskiego sprzed lat, że "porządki można robić nawet brudną szmatą".

Właśnie z tego względu, że ma takie podejście do ludzi i takie podejście do standardów - powiedział. Jeżeli pan Mejza jest użyteczny, to pan Mejza może być tym, kim okazuje się być, ale panu Jarosławowi Kaczyńskiemu to nie przeszkadza - dodał Tusk. Nigdy nie sądziłem, że los dzieci chorych na raka będzie tak manifestacyjne lekceważony przez partię rządzącą i jej lidera - zaznaczył lider PO.

Jego zdaniem ta sytuacja dyskwalifikuje nie tylko samego Mejzę, ale też ministra sportu Kamila Bortniczuka, który jest jego szefem oraz - jak powiedział Tusk - "twórcę tego systemu politycznej korupcji, czyli samego Jarosław Kaczyńskiego".

Wirtualna Polska napisała w zeszłym tygodniu, że Mejza założył w przeszłości firmę medyczną, która miała się specjalizować w kosztownym leczeniu nowatorskimi metodami chorych m.in. na raka, Alzheimera, Parkinsona. Mejza miał osobiście przekonywać potencjalnych pacjentów a także opiekunów dzieci, o skuteczności stosowanych przez firmę metod, które jednak - tak w Polsce, jak i na całym świecie - uznawane są za niesprawdzone i niebezpieczne. Według wp.pl, interes Mejzy nie wypalił, a pacjenci i ich rodziny zostali oszukani.

W związku z publikacją Mejza zapowiedział, że treść artykułu będzie przedmiotem postępowań sądowych, oraz że podjął kroki prawne, mające na celu ochronę jego dobrego imienia i reputacji.