Polski dwugłos w Brukseli w sprawie unijnego budżetu. Rozbieżne zdania mieli Szef Rady Europejskiej Donald Tusk i premier Mateusz Morawiecki. Obecny szef rządu mówi o walce o jak najwyższe pieniądze, a były krytykuje te wysiłki. Przyszły budżet UE był głównym tematem rozmów podczas drugiego dnia unijnego szczytu w Brukseli.

Donald Tusk zarzuca polskiemu rządowi nieudolność w negocjacjach budżetowych. Ja się obawiam, że polski rząd jest raczej na etapie "należy nam się", a nie pomysłów i mądrej dyplomacji, żeby rzeczywiście dostać to, co się należy i więcej - stwierdził szef Rady Europejskiej. Nic nie jest przesądzone. (...) Nawet jeśli zwycięży filozofia krajów oszczędnych, tak jak np. propozycja Finlandii, która przygotowała ten projekt jako prezydencja, jeśli ta filozofia zwycięży, to nadal tych pieniędzy w sensie kwoty będzie dużo, będzie więcej - ze względu na wzrost gospodarczy - niż 7 lat temu w całym budżecie. Ile będzie dla Polski? Nie chcę się wyzłośliwiać, ale nie widzę najlepiej tego, patrząc, w jaki sposób pracuje polska dyplomacja. Nie widzę wysiłków, które mogłyby przynieść porównywalny sukces z tym, co myśmy osiągnęli 7 lat temu - powiedział Tusk.

Premier Mateusz Morawiecki nie miał jeszcze szans skomentować tych słów, bo wyjechał z Brukseli. Wychodząc z budynku Rady skrytykował jedynie bardzo oszczędną propozycję finansową fińskiej prezydencji. Chcemy, żeby ten budżet był sprawiedliwy. Uważamy, że to, co zostało zaprezentowane przez prezydencję fińską, nie przybliża nas do kompromisu - zaznaczał Morawiecki i przewidywał, że negocjacje w sprawie budżetu będą długie i bardzo trudne.

Premier był pytany, czy podczas spotkania szefów państw i rządów był ktoś, kto bronił propozycji fińskiej prezydencji w sprawie budżetu UE na lata 2021-2027, zakładającej obniżenie całkowitej kwoty wydatków.

Prezydencja fińska była zadowolona ze swoich propozycji, ale większość krajów była niezadowolona z tej propozycji i Polska do nich należała - odpowiedział Morawiecki. Uważamy, że to, co zostało zaprezentowane przez prezydencję fińską, nie przybliża nas do kompromisu - zaznaczył.

Podkreślił też, że Polska i wiele innych krajów postulowały likwidację wszystkich rabatów. Aby ci najbogatsi nie korzystali z tego, że w minionych latach wypracowali sobie jakieś dodatkowe ulgi - mówił.

Jeżeli chodzi o nowe cele, czyli te klimatyczne, my oczywiście podkreślamy, że je rozumiemy, ale musimy mieć odpowiednie rekompensaty dla zapewnienia dojścia do celów ambitnych. Wskazujemy również na to, że sama Unia Europejska nie naprawi globalnego klimatu, że emisje Unii Europejskiej to poniżej 10 proc. globalnych emisji. W związku z tym musimy współpracować w ramach organizacji międzynarodowych - podkreślał szef rządu.

Dopytywany, czy jest pesymistyczny czy optymistyczny, jeżeli chodzi o całkowitą wielkość budżetu, odpowiedział, że jest bardziej optymistyczny. Uważam, że negocjacje przed nami są jeszcze długie i ciężkie, że one będą trwały jeszcze 6-12 miesięcy. Sądzę, że zakończą się w ostatnim kwartale przyszłego roku, aczkolwiek nic nie mamy do tego, żeby zakończyć je wcześniej - podkreślił. Dodał, że to agenda strategiczna powinna determinować kierunki wydatków budżetowych.

Negocjacje na pewno będą bardzo trudne, ale zakończą się dla Polski dobrze albo bardzo dobrze - ocenił.