Premier Donald Tusk ocenił, że błędem jest organizacja referendum w Krakowie w sprawie Zimowych Igrzysk Olimpijskich, po tym, jak została złożona aplikacja. Zaznaczył, że wielka impreza sportowa w stolicy Małopolski się nie odbędzie, jeżeli poparcie dla niej nie będzie jednoznaczne.

W niedzielę, równolegle z wyborami do PE, w Krakowie odbędzie się referendum, w którym mieszkańcy odpowiedzą na cztery pytania, w tym dotyczące organizacji w mieście Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 r.

Inicjatorem przeprowadzenia referendum lokalnego dotyczącego zorganizowania przez Kraków igrzysk był prezydent miasta Jacek Majchrowski. W tej sprawie krakowscy radni przyjęli na początku kwietnia uchwałę, której projekt przygotowała Platforma Obywatelska.

To oczywisty błąd - organizowanie referendum po zgłoszeniu aplikacji -
powiedział Tusk. Zapewnił, że nie chce nikogo zniechęcać, ani zachęcać do udziału. Rząd jest tutaj pomocnikiem. Samorząd krakowski zdecydował się na złożenie takiej aplikacji. Zaangażowaliśmy w to pewne środki, umówiliśmy się ze Słowacją jako partnerem do tych igrzysk, uzyskaliśmy bardzo dobrą pozycję wyjściową. Kraków do niedawna był faworytem w tym wyścigu. Organizowanie tego referendum pokazuje, że nie do końca poważnie Kraków potraktował te kwestie. To jest na pewno problem - powiedział Tusk.

Podkreślił, że jeżeli w referendum poparcie "nie będzie jednoznaczne, to na pewno nie będzie tych igrzysk". Konkurencja wykorzysta tę kwestię bezlitośnie - stwierdził.

Premier zaznaczył, że to miasta są gospodarzami i autorami wniosku dot. organizacji igrzysk, a nie państwa. Z punktu widzenia Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego partnerem jest miasto Kraków, a nie Polska jako państwo. Od nas jako państwa, także od polskich podatników, oczekiwać się będzie pewnego wsparcia dla tej idei. Jeśli Kraków nie będzie chciał, to wbrew Krakowowi tej olimpiady nie zrobimy - powiedział Tusk.

Żeby referendum w Krakowie było ważne i wiążące dla władz miasta, do urn musi pójść co najmniej 30 proc. uprawnionych do głosowania, czyli blisko 175 tys. osób. Wynik będzie rozstrzygający, jeżeli za jednym z pytań w referendum oddanych zostanie więcej niż połowa ważnych głosów.

(mal)