Donald Tusk szlifuje swój angielski. Jak pisze „Fakt”, język Moliera to pięta achillesowa szefa Rady Europejskiej.

I will polish my english - mówił Donald Tusk w dniu wyboru na szefa Rady Europejskiej. Obiecywał w ten sposób, że podszlifuje angielski przed wyjazdem do Brukseli. Jak twierdzi "Fakt", to była... zasłona dymna! Angielskiego Tusk uczył się już od wielu lat i nie ma z nim większego problemu. Według gazety, były premier intensywnie uczy się teraz francuskich słówek.

Tusk chce dobrze wypaść od początku pracy w Brukseli, a tam francuski jest podstawowym językiem urzędników - potwierdza współpracownik szefa rządu. Jeśli Tusk chce zapisać się złotymi zgłoskami w historii unijnej biurokracji, sam angielski. Francuski to jego pięta achillesowa. To właśnie dlatego nie walczył o fotel szefa Komisji Europejskiej. Tam bez francu-skiego to już nie da się pracować - mówi "Faktowi" jeden z europosłów. 

(mpw)