”Kibole wzniecający burdy na stadionach, jak ostatnio w Rzymie podczas meczu Legii, nie zasługują na protekcję ze strony polityków, a wyłącznie na potępienie, karę, a kiedy trzeba - pałkę czy więzienie” - uważa premier Donald Tusk. Po meczu 20 września włoska prasa podała bilans niepokojów wywołanych przez polskich pseudokibiców - 20 zatrzymanych, ranny jeden policjant i jeden kibic.

Premier Tusk powiedział, że nie jest zaskoczony wydarzeniami w Rzymie, bo nie jest to odosobniony przypadek - kibole dali się poznać wcześniej m.in. na Litwie i w Luksemburgu. Zaznaczył, że odpowiedzialność za zachowania kibiców w innych krajach ponoszą gospodarze, bo "trudno, żeby polska policja, czy polskie państwo interweniowało poza granicami naszego kraju".

Ale to tylko potwierdza, że stan emocji i kultury w niektórych środowiskach kibicowskich jest absolutnie nie do zaakceptowania - podkreślił. Będziemy starali się bardzo konsekwentnie karać i piętnować tego typu zachowania tutaj na terenie naszego kraju - podkreślił.

Dla premiera ostatnie zdarzenia w Rzymie, a także decyzja UEFA są "bardzo gorzką satysfakcją", że tylko twarde działania i "jednoznaczne potępienie dla tego typu zachowań może przynieść efekty".

Decyzją UEFA Legia Warszawa zagra 3 października przy pustych trybunach mecz z cypryjskim Apollonem Limassol w lidze europejskiej. To kara za zachowanie kibiców w trakcie eliminacji Ligi Mistrzów.