"Te dni nie były łatwe ani dla mnie, ani dla mojego rządu" - mówi Donald Tusk o pierwszych stu dniach urzędowania swojego nowego gabinetu. Komentując fatalne oceny pracy swojej i swoich ministrów w sondażu MillwardBrown SMG/KRC dla RMF FM, premier próbuje robić dobrą minę do złej gry: "Bywałem w gorszych tarapatach i wychodziłem z nich".

Przypomnijmy zatem: w szkolnej skali ocen Donald Tusk nie dostał w naszym sondażu nawet trójki. Badani ocenili go na 2,61. Prawie co czwarty z nich uważa też, że premier powinien podać się do dymisji.

Identyczną ocenę dostał w naszym sondażu minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Najsłabiej wypadli szef resortu zdrowia Bartosz Arłukowicz (2,40) i minister sportu Joanna Mucha (2,56). Na tróję - zdaniem ankietowanych - nie zasłużyli też Sławomir Nowak, Jan Rostowski, Michał Boni, Krystyna Szumilas i Mikołaj Budzanowski.

Nawet najlepiej oceniany szef dyplomacji Radosław Sikorski zasłużył jedynie na 3,5.

Szef rządu, pytany o te wyniki przez naszego reportera Piotra Glinkowskiego, stwierdził: Nie wygląda pan na zmartwionego - ja też nie, jak pan widzi. Wszyscy wiemy, że te sto dni nie były łatwe ani dla mnie, ani dla rządu. Zawsze wyznaję zasadę, że należy się przejmować złymi sondażami, a nie przejmować dobrymi. W związku z tym jestem także przejęty sytuacją rządu, bo to jest okres trudny i przełomowy. Ale bywałem w gorszych tarapatach i wychodziłem z tego.

Mniej rozmowna niż Donald Tusk była minister sportu Joanna Mucha, którą o wyniki naszego sondażu zapytaliśmy w poniedziałek. Poproszę o jeszcze trochę czasu na tę ocenę - rzuciła jedynie, uciekając przed naszym reporterem.

Z kolei dwaj pozostali ministrowie z niechlubnej pierwszej trójki - Bartosz Arłukowicz i Władysław Kosiniak-Kamysz - zgodnie zapewniali, że do sondażowych ocen podchodzą z pokorą, ale też równie zgodnie podkreślali, że niskie oceny to efekt wprowadzania przez ich resorty trudnych, ale koniecznych zmian.