Ratownikom TOPR nie udało się uratować turysty, który we wtorek spadł ze szlaku w Tatrach. Reporter RMF FM Maciej Pałachicki ustalił, że zmarły mężczyzna to Józef Szaniawski - historyk, politolog i dziennikarz. W czasach PRL był on aktywnym działaczem niepodległościowym.

67-letni dziennikarz spadł ze szlaku z Zawratu na Świnicę. Prawdopodobnie nie było świadków samego wypadku, natomiast przypadkowi turyści, którzy zawiadomili TOPR, widzieli już tylko spadające ciało mężczyzny. Nie wiadomo więc, czy Szaniawski zasłabł, czy może potknął się, idąc szlakiem. Mężczyzna spadł z rejonu trawersu Niebieskiej Turni do Dolinki pod Kołem z wysokości około 50 metrów. Ratownicy na miejsce wypadku dolecieli śmigłowcem mimo kiepskiej pogody i bardzo niskiego pułapu chmur, który zresztą dwukrotnie uniemożliwił poderwanie maszyny. Udało się to dopiero za trzecim razem.

Na miejscu trwała reanimacja, którą prowadzili jacyś przygodni turyści - jak się potem okazało: ratownicy medyczni. Potem my ją przejęliśmy - powiedział reporterowi RMF FM Maciejowi Pałahickiemu kierujący akcją ratunkową Grzegorz Bargiel. Mimo prowadzonej przez ponad godzinę akcji reanimacyjnej, mężczyzny nie udało się uratować.

Józef Szaniawski urodził się we Lwowie w 1944 roku. W latach 1970-1985 był dziennikarzem w Polskiej Agencji Prasowej. Wykorzystywał to stanowisko do konspiracyjnej współpracy z Rozgłośnią Polską Radia Wolna Europa, której przekazywał nieocenzurowane przez władze depesze. W 1985 roku został aresztowany i oskarżony o współpracę z CIA. Skazano go na 10 lat więzienia, wyszedł jednak na wolność w 1989 roku. W 1991 roku Szaniawski poznał w Ameryce pułkownika Kuklińskiego, a od 1993 roku prowadził w Polsce działalność na rzecz jego rehabilitacji prawnej oraz moralno-politycznej. Po śmierci Kuklińskiego w 2004 roku przywiózł z Ameryki do Polski urnę z jego prochami.

Seria wypadków w Tatrach

To już kolejny wypadek od początku roku w tym rejonie Tatr. Tylko w sierpniu zginęły tam dwie osoby.

31 sierpnia odpadł od ściany alpinista, który wspinał się filarem Skrajnego Granatu. Mężczyzna spadł z wysokości kilkudziesięciu metrów i zatrzymał się dopiero u podstawy ściany. Wspinacz przeszedł w szpitalu trepanację czaszki.

18 sierpnia ratownicy Horskiej Zachrannej Służby musieli sprowadzić z Gerlacha 4 polskich alpinistów, którzy zabłądzili podczas zejścia ze szczytu. Dwoje z nich zostało poważnie rannych - 39-letnia kobieta podczas zjazdu na linie spadła z wysokości około 30 metrów, pociągając za sobą jednego z członków grupy. Mężczyzna doznał poważnego złamania nogi, a 39-latka mocno się potłukła. Cała akcja ratunkowa trwała 17 godzin.

15 sierpnia Turysta z Kraśnika Lubelskiego spadł ze szlaku na Kościelec. Mężczyzna najprawdopodobniej poślizgnął się lub potknął. Inni turyści nie zauważyli tego momentu. Widzieli tylko, jak mężczyzna spadał z ok. 100 metrów w stronę Doliny Gąsienicowej. Natychmiast powiadomili TOPR o tym nieszczęściu. Niestety, ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy przybyli na miejsce, nie byli już w stanie mu pomóc.

5 dni wcześniej turysta ze Słowacji zginął w polskich Tatrach w rejonie Świnicy. Mężczyzna spadł w 300-metrową przepaść na stronę Doliny Pięciu Stawów Polskich i zginął na miejscu.