Angielscy nastolatkowie przyłapani na kradzieży w Muzeum Auschwitz Birkenau usłyszeli zarzuty. Prokuratura obwiniła ich o kradzież przedmiotów o szczególnym znaczeniu dla kultury.

Anglicy przyznali się do winy i zostali zwolnieni. 17-latek i jego o rok starszy kolega wyjaśnili, że guziki, czy fragmenty maszynki do włosów znaleźli na ziemi i schowali. Nie wiedzieli natomiast, że nie wolno żadnych przedmiotów wynosić z terenu byłego obozu koncentracyjnego.

Uczniowie szkoły średniej, którzy w Małopolsce byli na wycieczce, zostali przesłuchani w towarzystwie adwokata i tłumacza. Po przyznaniu się do winy, dobrowolnie poddali się karze z warunkowym jej zawieszeniem. Zapłacą też grzywny.

Rzecznik muzeum Bartosz Bartyzel informował wcześniej, że Anglicy wyjmowali przedmioty z ziemi w rejonie, w którym w czasach funkcjonowania obozu znajdowały się magazyny. Więźniowie nazywali je "Kanadą". Gromadzone w nich były rzeczy zrabowane zgładzonym Żydom. Pod koniec wojny Niemcy, którzy zacierali ślady swoich zbrodni, podpalili magazyny.

Jak podkreślił Bartyzel w rejonie "Kanady" co pewien czas ziemia "oddaje" fragmenty zrabowanego mienia, które przez dziesiątki lat spoczywały pod powierzchnią. Muzealnicy sukcesywnie je zbierają. Podkreślił zarazem, że w tym miejscu nie zostaną przeprowadzone badania archeologiczne, bo były obóz traktowany jest jako cmentarz.

(ug)