Od ostrej wymiany zdań rozpoczęło się trzecie od początku kadencji posiedzenie sejmowej podkomisji stałej ds. osób z niepełnosprawnościami. Jej zwołanie to efekt interwencji dziennikarzy RMF FM. Już na początku spotkania posłanki opozycji złożyły wniosek o odwołanie przewodniczącego Leszka Dobrzyńskiego z PiS-u - właśnie za bezczynność i niezwoływanie posiedzeń podkomisji.

Po interwencji RMF FM doszło dzisiaj do spotkania sejmowej podkomisji stałej do spraw osób niepełnosprawnych. Jak informowali nasi dziennikarze, zespół zebrał się zaledwie dwa razy w ciągu trzech lat. Dzisiejsze spotkanie jest trzecie.

Przez te lata nie przeszkadzało to przewodniczącemu Leszkowi Dobrzyńskiemu z PiS-u co miesiąc pobierać 10 proc. dodatku funkcyjnego za samo sprawowanie funkcji. To miesięcznie około 800 złotych (netto), i tak od blisko czterech lat.

Nic dziwnego, że już na początku dzisiejszego spotkania posłanki opozycji złożyły wniosek o odwołanie Dobrzyńskiego za bezczynność i niezwoływanie posiedzeń podkomisji. Głosowania jednak nie było.

Czy pan jest w stanie przeprosić, a jeżeli nie, to czy jest pan w stanie albo czy przewiduje pan oddanie swojego wynagrodzenia, które pan pobierał przez te 3 lata? To jest prawie 43 000 zł? - pytała posłanka Jagna Marczułajtis-Walczak z Koalicji Obywatelskiej, ale bezskutecznie, bo przewodniczący Dobrzyński wniosku o swoją dymisję po prostu nie poddał pod głosowanie - relacjonował z Sejmu dziennikarz RMF FM Roch Kowalski.

Został ten wniosek przyjęty. Z tego, co zostałem poinformowany, wpłynie do całej komisji rodziny i spraw społecznych - odpowiedział przewodniczący komisji.

Marczułajtis-Walczak próbowała jeszcze interweniować, mówiąc, że nie jest to zgodne z regulaminem.

No trudno, to jest pani opinia, ja mam inną - ripostował jej poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Już po posiedzeniu Leszek Dobrzyński nie odpowiadał na pytania dziennikarzy, czy poczuwa się do winy i czy odda dodatek funkcyjny, który pobiera co miesiąc od trzech lat, choć podkomisji nie zwoływał. Zapraszał na kolejne posiedzenie podkomisji. Kiedy? Tego nie powiedział.

Posłuchaj całej wypowiedzi posła Leszka Dobrzyńskiego:

Posłanki opozycją chcą, by refleksje na przewodniczącym wymusiła komisja etyki. Poseł Dobrzyński złamał regulamin Sejmu i nie przegłosował wniosku, ponieważ nie było obecnych posłanek PiS-u na podkomisji - uzasadniała Jagna Marczułajtis-Walczak. Komisja etyki rozpatrzy wniosek o ukaranie posła Dobrzyńskiego na początku lutego.

To właśnie ona zwróciła nam uwagę na co najmniej mizerne efekty pracy podkomisji.

Podkomisja stała do spraw osób niepełnosprawnych, której przewodniczącym jest poseł Leszek Dobrzyński, od początku kadencji zebrała się dwa razy. Raz na ukonstytuowanie się i drugi raz po naszych naciskach medialnych, aby w końcu zostały wznowione prace. Co więcej premier Szydło w 2017 r. powołała zespół ds. opracowania systemu orzecznictwa. Ten zespół miał zakończyć pracę w 2018 r. Efektów pracy tego zespołu nie możemy poznać, nie ma ich - mówiła w rozmowie 7 pytań o 7:07 w Radiu RMF24 posłanka Koalicji Obywatelskiej i mama niepełnosprawnego chłopca.

Leszek Dobrzyński tłumaczył nam potem, że podkomisja się nie zbierała, bo była... pandemia. Te prace de facto dzieją się cały czas, bo każdy parlamentarzysta pracuje, natomiast nie ma narzuconej częstotliwości - stwierdził poseł w połowie stycznia. Na pytanie o to, czy podkomisja działa tak, jak powinna działać, Leszek Dobrzyński dodał: Na to pytanie odpowie marszałek Sejmu, a także wyborcy. Już w najbliższym czasie.

Natomiast temat bezczynności rządzących w sprawach dotyczących osób niepełnosprawnych i ich opiekunów wywołał, zapewne niechcący, poseł Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski, należący do Parlamentarnego Zespołu ds. Opieki nad Osobami Niesamodzielnymi. W Porannej Rozmowie w RMF FM przyznał on szczerze: W tej sprawie nie jestem aktywnym posłem. Człowiek w różnych miejscach jest, ale ma 24 godziny.

Wypowiedź Cymańskiego, jak i absolutny brak efektów działalności parlamentarnego zespołu, wywołała oburzenie wśród naszych słuchaczy.

Dziennikarz RMF FM Roch Kowalski ustalił wtedy, że składająca się z czterech osób grupa od trzech lat zebrała się tylko raz, nie podjęła żadnej inicjatywy, nie wyłoniła nawet przewodniczącego. Posłowie nie pamiętają, w jakich okolicznościach ani po co zapisywali się do grupy.