4,42 stopnie w skali Richtera – tyle wyniosła siła wstrząsów odnotowanych dziś po godzinie 5 rano w Łódzkiem. Najbardziej odczuwalne były one dla mieszkańców Rząśni, Sulmierzyc, okolic Pajęczna.

Ludzie mieli poranek pełen wrażeń. Byli zaskoczeni do tego stopnia, że nie potrafili w pierwszej chwili stwierdzić, co tak naprawdę się dzieje. Na regałach podskakiwały talerze, szklanki i hałasowały garnki. Meble trzeszczały, a mieszkańcy czuli, jak przesuwają się razem z łóżkami.

Bełchatowianie zarejestrowali wstrząsy, ale to nie był paraliżujący strach. Z resztą, w mieście ziemia drży niemal co chwilę.

Trzęsienie ziemi to częste zjawisko w okolicach Bełchatowa. – Rocznie odnotowujemy kilkanaście, nawet do 15, wstrząsów – wyjaśnia wiceprezes zarządu Kopalni Węgla Brunatnego Bełchatów – Kazimierz Kozioł. Przyznaje, że takie trzęsienia powodują pewnego rodzaju zniszczenia, głównie starych, bez dobrych fundamentów, budynków. Najczęściej są to spękania ścian i rysy. Po odnotowaniu takich uszkodzeń, kopalnia wypłaca odszkodowania lub też naprawia szkody. Oczywiście dzisiejszy wstrząs był jednym z silniejszych, ale nie najmocniejszy. Przez 35 lat istnienia koło Bełchatowa kopalni, nie było odnotowanych katastrof czy poważniejszych uszkodzeń.

Epicentrum dzisiejszego trzęsienia ziemi było w południowej części odkrywki Szczerców, tam, gdzie teraz wydobywany jest węgiel. Jest to część uskoku brzeżnego Rowu Kleszczowskiego. – To młoda struktura tektoniczna, która charakteryzuje się naprężeniami górotworu – wyjaśnia Kozioł. – Dodatkowo są tam naprężenia wynikające z robót górniczych i to będzie powodowało co jakiś czas wstrząsy.

W 1980 roku bełchatowianie przeżyli prawdziwe trzęsienie ziemi. Wtedy sejsmografy zanotowały siłę około 4, 7 stopni w skali Richtera. Wysokie bloki w mieście odchylały się nawet o kilka metrów, a na górnych piętrach wszystko drżało.