W tej chwili mówimy o setkach tysięcy złotych strat w stolicy po wczorajszym Marszu Niepodległości - przyznaje w RMF FM Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy zaznacza, że szacowanie strat jeszcze trwa.

W środę ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. Choć organizatorzy zapowiadali wyłącznie zmotoryzowany orszak, to wielu uczestników poszło pieszo. Doszło także do zamieszek: m.in. na rondzie de Gaulle’a obrzucono policjantów kamieniami oraz jedno z mieszkań zajęło się ogniem od rac. Komenda Stołeczna Policji informowała, że zgromadzenie pieszych jest nielegalne. 

W trakcie Marszu Niepodległości rannych zostało 35 policjantów. Zatrzymano ponad 300 osób - większość została już zwolniona.

W rozmowie z RMF FM politycy PiS przyznają, że dymisje w Komendzie Głównej Policji wydają się przesądzone. Niewykluczone, że do zmian dojdzie również w MSWiA. 

Rafał Trzaskowski - który w piątek nie wyraził zgody na organizację marszu, powołując się na opinię sanepidu - w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Patrykiem Michalskim skrytykował policję za brak konsultacji z ratuszem w sprawie zamknięcia centrum miasta. Dodał jednak, że środki użyte przez policję wobec chuliganów wydają mu się adekwatne.

To też potwierdzają obserwatorzy miasta, że po prostu nie było innej możliwości poradzenia sobie z tak agresywnymi ludźmi, którzy brali udział w tym marszu - powiedział Trzaskowski.

Prezydent stolicy zarzuca bierność politykom rządu w sprawie burd - między innymi Jarosławowi Kaczyńskiemu - wicepremierowi do spraw bezpieczeństwa.

Chciałbym, żeby to było bezpieczne święto dla rodzin, żebyśmy mogli zademonstrować swój patriotyzm - podkreśla. A nie, żeby 11 listopada był używany jako pretekst do burd, profaszystowskich zachowań z cichym błogosławieństwem władzy - mówił prezydent stolicy. 

Opracowanie: