Lustracja księży z archidiecezji lubelskiej i zbadanie inwigilacji na KUL-u może być bardzo utrudnione, o ile w ogóle możliwe. To wnioski z półtorarocznej pracy komisji historyków i duchownych powołanej przez metropolitę lubelskiego.

Do tej pory sprawdzono 300 osób. Wiadomo, że spośród nich kilkanaście miało nadane pseudonimy. Wobec jednej osoby świeckiej są mocne dowody współpracy. Na liście tajnych współpracowników miał być też rzekomo ksiądz doktor Romuald Waszkinel. Jego teczka zachowała się w całości, a jej zawartość oczyściła go z zarzutów współpracy – mówi profesor Janusz Wrona. To, że ta teczka się odnalazła jest szczęściem. Dzisiaj można by mu właściwie przypisać najróżniejsze rzecz - dodaje Wrona.

Dlatego komisja nie ujawnia nazwisk pozostałych tajnych współpracowników, dopóki ta wiedza nie zostanie zweryfikowana – wyjaśnia arcybiskup Józef Życiński. Nie można wychodzić z supozycji, że ktoś jest przestępcą, bo ubowiec zrobił jedno zdanie notki - dodaje Życiński.

Badanie będzie bardzo trudne, ponieważ materiały dotyczące pozostałych osób zdaniem komisji zostały w 95 procentach zniszczone.