Zapadła decyzja w sprawie śledztwa dotyczącego wczorajszego śmiertelnego wypadku polskiego pracownika na budowie tarczy antyrakietowej w Redzikowie. Śledztwo poprowadzi Prokuratura Rejonowa w Słupsku. Zdecydowano, że nie ma potrzeby, by sprawą zajęli się Amerykanie lub śledczy wojskowi - informuje dziennikarz RMF FM Kuba Kaługa.

Zapadła decyzja w sprawie śledztwa dotyczącego wczorajszego śmiertelnego wypadku polskiego pracownika na budowie tarczy antyrakietowej w Redzikowie. Śledztwo poprowadzi Prokuratura Rejonowa w Słupsku. Zdecydowano, że nie ma potrzeby, by sprawą zajęli się Amerykanie lub śledczy wojskowi - informuje dziennikarz RMF FM Kuba Kaługa.
Patrol wojskowy przy bramie wjazdowej do bazy w Redzikowie, /Adam Warżawa /PAP

Prokuratorzy przyznali jednak wcześniej, że w sprawie wyjaśniania przyczyn wypadku - za sprawą procedur - pojawiły się znaki zapytania. To pierwszy taki wypadek w sytuacji obowiązywania dwustronnej umowy ze Stanami Zjednoczonymi i początkowo nie było wiadomo, jak podejść do tej sprawy - informował dziennikarz RMF FM. 

W grę wchodziły więc trzy możliwości. Sprawę w całości, we własnym zakresie, wyjaśniać mogli Amerykanie, słupska prokuratura rejonowa lub wojskowy wydział jednostki prokuratury w Gdyni.

Wczoraj oględziny prowadził śledczy z prokuratury rejonowej, nie policja, podczas gdy dowody zabezpieczyła Żandarmeria Wojskowa.

W środę 45-letni Marek D. został przygnieciony przez cofającą się ciężarówkę, która dowoziła gruz na teren budowy. Pracował przy użyciu zagęszczarki i używał słuchawek ochronnych. Mimo przeprowadzonej reanimacji, poszkodowanego mężczyzny nie udało się uratować.

Jak powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Słupsku Jacek Korycki, śledztwo, które zostało wszczęte przez Prokuraturę Rejonową w Słupsku, dotyczy wypadku przy pracy, ponieważ doszło do niego na terenie zamkniętym, nie na drogach publicznych. Wyjaśnił, że prokurator zakwalifikował to jako "wypadek przy pracy z art. 220 paragraf 1". Za niedopełnienie obowiązku bezpieczeństwa i higieny pracy i przez to narażenie pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi kara pozbawienia wolności do lat trzech. Korycki dodał, że z uwagi na skutek śmiertelny wypadku, prokurator zakwalifikował to zdarzenie w związku z nieumyślnym spowodowaniem śmierci.

Rzecznik zaznaczył, że "nie jest wykluczone, iż z uwagi na charakter sprawy, w szczególności na konieczność przeprowadzenia wielu specyficznych i trudnych oraz pracochłonnych czynności, śledztwo zostanie przejęte do dalszego prowadzenia przez Prokuraturę Okręgową w Słupsku". Prawdopodobnie będzie to długie i żmudne śledztwo (...). Państwowa Inspekcja Pracy będzie prokuraturę wspomagać - dodał.

W związku z wypadkiem w środę po południu kondolencje bliskim ofiary złożyła ambasada USA.

Umiejscowiona w Redzikowie baza pocisków przechwytujących amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej ma chronić wojska USA i sojuszników z NATO przed pociskami balistycznymi wystrzelonymi z Bliskiego Wschodu. Znajdą się w niej wyrzutnia rakiet przechwytujących oraz radar śledzenia celów i kierowania ogniem. Poza obiektami stricte militarnymi, w ramach inwestycji w Redzikowie powstają też obiekty dla dowództwa i administracji bazy oraz mającego liczyć docelowo ok. 300 osób personelu. 

Pierwsza, około 20-osobowa grupa amerykańskich żołnierzy pojawiła się w Redzikowie w listopadzie 2016 roku. Sukcesywnie przybywają kolejni, a w połowie tego roku baza powinna mieć kompletny personel. Koszty budowy bazy Amerykanie oszacowali na kwotę od kilkudziesięciu do 300 mln dolarów. Osiągnie ona gotowość operacyjną w zakładanym wcześniej terminie, czyli do końca 2018 r.

(ph)