Na trzy miesiące aresztował w niedzielę Sąd Rejonowy w Przemyślu kierowcę ukraińskiego autokaru, który w piątek w nocy w Leszczawie Dolnej (Podkarpackie) spadł ze skarpy i wielokrotnie koziołkował; zginęły trzy osoby, wiele zostało rannych. O areszt dla kierowcy wnioskowała Prokuratura Okręgowa w Przemyślu, nadzorująca śledztwo w sprawie wypadku.

Na trzy miesiące aresztował w niedzielę Sąd Rejonowy w Przemyślu kierowcę ukraińskiego autokaru, który w piątek w nocy w Leszczawie Dolnej (Podkarpackie) spadł ze skarpy i wielokrotnie koziołkował; zginęły trzy osoby, wiele zostało rannych. O areszt dla kierowcy wnioskowała Prokuratura Okręgowa w Przemyślu, nadzorująca śledztwo w sprawie wypadku.
. Strażacy usuwają wrak ukraińskiego autokaru /Darek Delmanowicz /PAP

Kierowca autokaru Mykoła Ł. został w niedzielę przesłuchany w prokuraturze i usłyszał zarzut umyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, w wyniku czego śmierć poniosły trzy osoby, a wiele doznało ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia. Grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności.

Informację o zastosowaniu aresztu wobec podejrzanego przekazała PAP w niedzielę wieczorem zastępca prokuratora okręgowego w Przemyślu prok. Beata Starzecka-Skrzypiec. Dodała, że przed sądem podejrzany utrzymywał, podobnie jak w prokuraturze, że do wypadku doszło, bo zawiniły hamulce.

Postanowienie o areszcie zapadło w niedzielę wieczorem po trwającym ponad godzinę niejawnym posiedzeniu sądu. Postanowienie jest wykonalne, czyli że podejrzany od razu trafia do aresztu, ale nie jest prawomocne, co oznacza, że strony mogą złożyć zażalenie.

Jak mówiła wcześniej prok. Starzecka-Skrzypiec, podejrzany w czasie przesłuchania w prokuraturze przyznał, że droga była trudna, nawierzchnia śliska, była mgła. Poinformował, że trasę podróży i przekroczenie polsko-ukraińskiej granicy przez przejście w Krościenku wyznaczyło biuro podróży - organizator wycieczki, a on nie znał tej drogi i prowadziła go nawigacja.

Utrzymywał, że od kiedy zobaczył znak informujący o serpentynach na drodze, jechał z prędkością 50-60 km na godz., natomiast znaku o ograniczeniu prędkości do 30 km nie zauważył; widział wcześniej znak o ograniczeniu do 50 km/h. Twierdził, że w krytycznym momencie usiłował hamować, ale hamulce zawiodły.

Natomiast według biegłego z zakresu ruchu drogowego kierowca jechał z prędkością 75 km na godzinę przy ograniczeniu w miejscu wypadku do 30 km/h.

Mykoła Ł. jest kierowcą od 10 lat, od około 6 lat pracuje jako kierowca autokarów turystycznych, a od stycznia br. jeździ na trasach międzynarodowych, w tym do Austrii, Włoch, Niemiec, Czech. W autokarze miał zmiennika, ale - jak powiedziała prokurator - całą drogę od wyjazdu ze Lwowa - od około godz. 15.30 w piątek polskiego czasu (16.30 ukraińskiego) - prowadził sam. Był trzeźwy. Autokarem jechała wycieczka ze Lwowa do Wiednia. Pasażerowie to osoby w wieku 8-55 lat.

Do wypadku doszło w piątek na drodze nr 28 między Przemyślem a Sanokiem kilka minut po godz. 22. Autokar, którym podróżowały 54 osoby, na ostrym zakręcie przebił barierę energochłonną, zjechał z pasa jezdni i stoczył się z wysokiej, trawiastej skarpy, kilkakrotnie koziołkując.

W wypadku zginęły trzy osoby, które znalazły się pod przewróconym autokarem. Do szpitali w regionie zostało przewiezionych 51 pasażerów, w tym dziewięciu ciężko rannych, a także ci, którzy nie uskarżali się na obrażenia. Ofiary śmiertelne to dwie kobiety w wieku 30 i około 50 lat oraz 31-letni mężczyzna.

W niedzielę w szpitalach regionu nadal przebywało ponad 30 uczestników wypadku. Na Ukrainę po przesłuchaniu wróciło już dziewięć osób. Natomiast kilka przebywa w jednym z hoteli w Przemyślu. Mają zapewnioną pomoc psychologiczną, a także posiłek. Na miejscu jest konsul Ukrainy.

Rozbity autokar został w sobotę podniesiony przy pomocy dźwigu i przetransportowany na parking policyjny. Jest do dyspozycji policji i prokuratury.

(ph)