​Nocny pożar w Warszawie. W zgliszczach budynku przy ulicy Spedycyjnej straż pożarna znalazła zwłoki 6 osób. W tej sprawie prokuratura wszczęła śledztwo.

Warszawscy strażacy dostali informację o pożarze budynku przy ulicy Spedycyjnej około godz. 22:30. Niewielki, drewniany budynek był niemal całkowicie objęty płomieniami. Pożar przez kilka godzin gasiło 32 strażaków.

Po ugaszeniu ognia w zgliszczach znaleziono ciała 6 osób. Śledczy zadają sobie pytanie, dlaczego nie zdążyli uciec z pożaru. Mówią, że może to być kwestia zaczadzenia, może alkoholu. 

Ulica Spedycyjna to mała dróżka prowadząca przez las. Na tyłach ulokowanych tam magazynów między drzewami znajdowała się mała drewniana altanka. To w niej nocowali bezdomni. I to tam wybuchł pożar. Altana spłonęła doszczętnie. Nic po niej nie zostało.

Prokuratura z warszawskiej Pragi wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci wielu osób. Mogło dojść bowiem do przypadkowego zaprószenia ognia przez jedną z osób, która w tym pożarze zginęła. Taka bowiem wersja wyłania się z opinii biegłego.

Wciąż nie ustalono tożsamości osób, które zginęły w tragicznym pożarze. Do ich identyfikacji mogą być potrzebne badania DNA.

Dokładnie 15 minut piechotą od miejsca zdarzenia jest noclegownia dla bezdomnych. Pracownicy placówki przy ulicy Marywilskiej tłumaczą, że sytuacja ich nie dziwi. Żeby zameldować się w tej noclegowni trzeba spełnić dwa warunki. Po pierwsze trzeba udokumentować że jest się bezdomnym, po drugie trzeba być trzeźwym. Już na bramce stoi pracownik z alkomatem. Kto jest nietrzeźwy nie wejdzie. I wiele osób nawet nie próbuje. Zwłaszcza w święta, gdy pojawia się depresja. Zamiast tego wybierają okoliczne lasy i pustostany.

Strażnicy miejscy często patrolują okolicę szukając takich osób, ale siłą nie można ich zabrać w bezpieczne miejsce.

Od soboty w Polsce doszło do prawie 1050 pożarów, w których zginęło 18 osób, a 54 inne zostały ranne. 

Opracowanie: