6 osób zginęło, 20 zostało rannych. Co najmniej 800 tysięcy gospodarstw bez prądu. Uszkodzonych ponad pół tysiąca budynków użyteczności publicznej - to skutki wichury, która w nocy przeszła nad Polską.

Zablokowane drogi, pozrywane dachy, kilkugodzinne opóźnienia na dworcach kolejowych i lotniskach. W Bydgoszczy wiatr zerwał dach ze sklepu i rzucił go na samochody. W Szczecinie powalone drzewo spadło na stację benzynową. Kilka szpitali w zachodnipomorskiem prąd czerpie tylko z agregatów. Na Opolszczyźnie autobus pełen ludzi został trafiony kawałkami konarów.

Wiatr zerwał dach ze szkoły w Czernej na Dolnym Śląsku. Zajęć nie ma dzisiaj 90 dzieci. Z tego samego powodu lekcji nie będzie dziś także w Zespole Szkół w Świebodzicach i w Zespole Szkół Budowlano Elektrycznych w Świdnicy. Na szczecińskich Pomorzanach wichura zerwała dach z kościoła:

Nadal uszkodzona jest kolejowa sieć między Krakowem i Zakopanem. Naprawa potrwa co najmniej cztery godziny. PKP wysyłają tam autobusy. Z kolei w Lublinie na kilku skrzyżowaniach wiatr poobracał sygnalizatory:

Najmocniej wiało na południu Polski, ale i najszybciej się uspokoiło. W nocy na Kasprowym Wierchu wiało z prędkością 160 kilometrów na godzinę. Teraz wiatr osłabł do 130, a w samym Zakopanem nawet do 50. Ważna informacja dla kierowców - droga do przejścia granicznego na Łysej Polanie nadal jest zamknięta.

Wiatr osłabł także w Katowicach. Wieje z prędkością około 65 kilometrów na godzinę, ale jeszcze kilka godzin temu jego prędkość dochodziła nawet do 120. Tam również wichura wyrządziła wiele szkód - łamała gałęzie, wyrywała drzewa i zrywała dachy. W Katowicach wiatr złamał nawet dźwig - zginął jego operator. W regionie są też dwie osoby ranne. Straty od rana wszyscy będą liczyć - mieszkańcy prywatnych domów i energetycy. Wiatr pozbawił prądy tysiące ludzi; na Górnym Śląsku ponad 45 tysięcy mieszkańców, na Podbeskidziu kolejne 30 tysięcy. Telefony alarmowe wciąż się urywają - śląscy strażacy dostali prawie osiemset zgłoszeń.

W stolicy Dolnego Śląska w nocy trzeba było ewakuować cztery rodziny, aż 180 osób musiało porzucić swoje mieszkania w Poznaniu. Tam został uszkodzony hotel robotniczy.

Także w Małopolsce strażacy mają dużo pracy. Przez całą noc zabezpieczali uszkodzone dachy i powalone drzewa. Energetycy walczą z kilkuset awariami. Na razie nie ma informacji o osobach rannych. Posłuchaj relacji reportera RMF Macieja Grzyba:

Od rana we Wrocławiu możecie mieć problemy z komunikacją - na torowiskach leżą drzewa i blokują przejazd. Pociągi kursują ale z przerwami, na lotnisku można zapomnieć o planowych rejsach.

Praktycznie żaden samolot nie wystartował dzisiaj z warszawskiego Okęcia zgodnie z rozkładem. To kiedy samoloty znowu będą mogły startować zależy oczywiście od wiatru i pogody. Jednak wbrew pozorom silny wiatr nie blokuje samych startów i lądowań, ale uniemożliwia tankowanie samolotów i dojazd do nich pasażerów. Grzegorz Chlebowicz z Polskich Portów Lotniczych zapewnia, że loty nie będą odwoływane, chyba że w kraju docelowym warunki pogodowe są tak złe, że uniemożliwiają lądowanie. Do tej pory na Okęciu odwołano 15 przylotów i 10 odlotów.

Usuwanie skutków huraganu potrwa co najmniej do wieczora.

Najbliższej nocy wiatr będzie wiał przede wszystkim w północno-wschodniej Polsce. Na przyszły tydzień synoptycy zapowiadają śnieg.