Ojciec zamordował córki i żonę, a później się powiesił - taki m.in. scenariusz tragicznych wydarzeń w wieżowcu przy ulicy Ślicznej we Wrocławiu zakładają policjanci. Rano w jednym z mieszkań znaleziono zwłoki czterech osób: 38-letniej kobiety, o rok starszego mężczyznę i ich dwóch córek w wieku 13 i 16 lat. Kobieta i dzieci miały rany kłute, mężczyznę znaleziono powieszonego.

Okoliczności tragedii próbują teraz ustalić policjanci i prokuratorzy. Ustalamy, jaka była przyczyna śmierci tych osób. Bierzemy również pod uwagę wersję, że mogło tu dojść do tzw. rozszerzonego samobójstwa - mówi reporterce RMF FM Barbarze Zielińskiej komisarz Krzysztof Zaporowski.

Policję wezwali sąsiedzi rodziny - zaniepokoiła ich bardzo głośna muzyka, która dobiegała z mieszkania przez kilka godzin.

Jestem w szoku. Pracowałam tu 15 lat jako dozorczyni, znam ich tyle lat. Nigdy bym się czegoś takiego nie spodziewała. (...) Normalna, przyzwoita, układna rodzina. Dla mnie to szokujące - usłyszała nasza reporterka od sąsiadów.

(edbie)