Tragedia nad zalewem Pogoria w Będzinie w Śląskiem. Rowerzysta zauważył tam rano zatopiony samochód. Wezwani na miejsce strażacy wyciągnęli z wody mężczyznę. 60-latka nie udało się uratować.

Rano nad zalewem Pogoria w Będzinie rowerzysta zauważył zatopiony samochód. Na miejsce zostali wezwani strażacy, oni rozpoczęli akcje ratunkową. Niestety - nie udało się uratować 60-letniego mężczyzny. Wiadomo już, że to mieszkaniec Siemianowic.

Nie wiemy, jak doszło do tego zdarzenia. W tej chwili trudno ocenić, czy był to nieszczęśliwy wypadek czy np. celowe działanie samobójcze - powiedział PAP oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Będzinie kom. Paweł Łotocki.

Samochód znajdował się ok. 20 metrów od brzegu zbiornika, w pobliżu ścieżki przeznaczonej dla pieszych i rowerzystów, zamkniętej dla ruchu kołowego. Auto ma częściowo zgnieciony dach.Uszkodzenia samochodu mogą wskazywać na to, że mężczyzna na zakręcie zjechał z pobliskiej drogi i wjechał do zalewu.

Płetwonurkowie sprawdzali, czy ktoś jeszcze mógł znajdować się w zatopionym aucie. W pobliżu nie znaleźli już nikogo.

Na miejscu pracowało ok. 20 strażaków z siedmiu zastępów, a także policjanci i załoga pogotowia ratunkowego. Postępowanie w tej sprawie będzie prowadzone pod nadzorem prokuratury.

Opracowanie: