Są wyniki kontroli, przeprowadzonej przez NIK po tragedii w Darłówku. W sierpniu ubiegłego roku przy falochronie utonęło tam troje dzieci. Inspektorzy NIK stwierdzili na miejscu nieprawidłowości w zabezpieczeniu kąpieliska.

Sposób ustawienia tablicy z napisem "Zakaz kąpieli" nie wskazywał dokładnej lokalizacji obszaru objętego zakazem. Zdaniem NIK znak ten powinien być ustawiony jak najbliżej obszaru objętego zakazem kąpieli - mówi szef NIK Krzysztof Kwiatkowski.

Przeprowadzone przez NIK 28 sierpnia 2018 r. oględziny wykazały, że przy wejściu na kąpielisko "Darłówko Zachodnie" od strony falochronu (wejście nr. 1) ustawiona była tablica, na której umieszczono znak A1 "kąpiel zabroniona" z napisem "Zakaz kąpieli". Pod tym znakiem umieszczono napis "Czarny punkt wodny" z piktogramem przedstawiającym tonącego a poniżej napis: "Przypadki utonięć". Na samym dole tablicy znajdował się napis "55 m" ze strzałkami skierowanymi w prawo i w lewo.

Zdaniem NIK sposób oznakowania i usytuowanie tablicy nie zapewniały czytelnej informacji o obszarze, na którym wprowadzono zakaz kąpieli. Treść i sposób ustawienia znaku nie odpowiadał wymogom rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych, według którego na obrzeżu znaku należało podać odległość, na której znak obowiązuje w obie strony od znaku (w tym przypadku po 27,5 m). Sposób ustawienia tablicy ze znakiem A-1 nie wskazywał lokalizacji obszaru objętego zakazem - znak powinien być ustawiony na środku obszaru objętego zakazem. 

Według NIK z powodu miejsca umieszczenia znaku odpowiedniej informacji o zakazie nie miały również osoby dochodzące do tego obszaru wzdłuż brzegu morza lub wchodzącym na plażę wejściem innym niż wejście nr. 1, przy którym ustawiono znak. Wprawdzie przepisy nie precyzują miejsca ustawienia znaku, to zdaniem NIK, znak ten powinien być ustawiony jak najbliżej obszaru objętego zakazem kąpieli.  

Inspektorzy stwierdzili, że na sprawdzonych plażach była wystarczająca liczba ratowników, którym jednak nie zapewniono odpowiedniej liczby sprzętu ratunkowego. Na kąpieliskach brakowało kilku rzutek ratunkowych i zestawów do nurkowania, a na miejscach okazjonalnie wykorzystywanych do kąpieli także kilku łodzi, lin asekuracyjnych, zestawów do nurkowania i kół ratunkowych.

W czasie oględzin stwierdzono również, że na falochronie w części zachodniej przebywały 4 osoby, a w części wschodniej jedna, mimo kategorycznego zakazu przebywania w tych miejscach i odpowiednich znaków zakazu.

Do tragedii doszło 14 sierpnia na plaży w Darłówku Zachodnim. Matka zgłosiła zaginięcie jej trojga dzieci, chłopców w wieku 14 i 13 lat oraz 11-letniej dziewczynki. Dzieci wypoczywały na plaży pod opieką mamy, brodziły w morzu po kolana. Kobieta na chwilę poszła do toalety z najmłodszym z dzieci. Gdy wróciła na plażę, nastolatków już nie znalazła. Kobieta wezwała pomoc. 14-letniego chłopca udało się wyłowić, bo morze wyrzuciło go w pobliże falochronu portowego. Śmigłowiec LPR zabrał go do szpitala. Następnego dnia zmarł w Koszalinie. Kilka dni później znaleziono ciała 11-latki i jej drugiego brata.

Opracowanie: