Udzielana jest pomoc psychologiczna córce ofiar wybuchu gazu w domu w Białymstoku - poinformował wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski. Dodał, że straty ograniczają się do posesji, w której doszło do eksplozji. Nie ucierpieli również mieszkańcy sąsiedniej posesji.

Wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski zaznaczył, że na miejscu wybuchu obecnie działa m.in. inspekcja nadzoru budowlanego, która ma za zadanie ocenić stan budynku, w którym doszło do tragedii. 

To jest konieczne również z uwagi na to, że w ślad za tymi pierwszymi oględzinami muszą pójść kwestie związane z prowadzonym już pewnie śledztwem w zakresie tego wydarzenia. Za chwilę - myślę - również służby policyjne będą mogły podjąć szersze czynności - powiedział Paszkowski.

Wojewoda dodał, że jest to wyjątkowa tragedia. Mamy przecież cztery ofiary śmiertelne - podkreślił. Dodał, że obecnie udzielana jest pomoc psychologiczna 22-letniej córce ofiar wybuchu gazu. Zaznaczył również, że straty ograniczają się do posesji, w której doszło do wybuchu.

Rodzina miała niebieską kartę

Zastępca komendanta wojewódzkiego policji w Białymstoku mł. insp. Jacek Tarnowski dodał, że wszystkie ofiary wybuchu to członkowie jednej rodziny, zamieszkujący pod jednym adresem. Natomiast córka, której - jak wskazał - udzielana jest pomoc psychologiczna, była zameldowana pod tym samym adresem, ale w chwili wybuchu nie przebywała w domu. Policja potwierdza, że rodzina miała założoną niebieską kartę. 

Pierwsze ustalenia w sprawie tragedii w domu jednorodzinnym w Białymstoku są szokujące. Kobiety, które zginęły w eksplozji miały rany kłute, mężczyzna na szyi pętlę. Przypuszczamy, że mamy do czynienia z tzw. rozszerzonym samobójstwem - poinformował rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa.