Nowotarska prokuratura wyjaśnia okoliczności strasznej zbrodni, która wstrząsnęła Podhalem. 36-letni mężczyzna oblał swoją żonę benzyną, a następnie podpalił. Kobieta ma poparzone 25 procent powierzchni ciała i czeka ją długotrwałe leczenie. Okrutny mąż został już aresztowany i usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa ze szczególnym udręczeniem. Grozi mu za to co najmniej 12 lat więzienia.

Nie spotkałem się jeszcze w mojej karierze z takim przypadkiem - mówi zastępca prokuratora rejonowego w Nowym Targu Zbigniew Gabryś. Były groźby podpalenia czy spalenia, ale dotąd nikt na naszym terenie nie wprowadził ich w czyn - dodał.

Zszokowani są także najbliżsi sąsiedzi domu, w którym doszło o tragedii. Przecież nigdy między nimi nie dochodziło do jakichś takich kłótni - mówi wyraźnie poruszona starsza kobieta.

Potwierdza to także prokuratura. Wcześniej nigdy nie było skarg na rodzinę czy interwencji. Dopiero na dwa dni przed tragedią policja dostała zawiadomienie o awanturującym się, agresywnym mężczyźnie. Policjanci stwierdzili na miejscu, że był pod wpływem alkoholu. Niestety, podłożem było tradycyjnie nadużywanie alkoholu - przyznaje prokurator Gabryś. "Tradycyjnie", bo w większości rodzinnych konfliktów na Podhalu przynajmniej jedna strona była pod wpływem alkoholu. Również mężczyzna, który podpalił żonę, w chwili zatrzymania miał prawie dwa promile alkoholu we krwi. Nie potrafił nawet logicznie wyjaśnić, co się wydarzyło.

Sąsiedzi są zdziwieni, nie pamiętają, by Andrzej S. nadużywał wysokoprocentowych trunków. Pracował, więc nie mógł sobie pozwolić na długie libacje. Wypił jak każdy - mówią. Uważają go jednak za pracowitego i przyzwoitego człowieka. Jak mówią, doglądał gospodarstwa, hodował kaczki i króliki, choć tym zazwyczaj zajmują się kobiety. Czwórka dzieci była zawsze przyzwoicie ubrana, wszyscy chodzą regularnie do szkoły.

Siostra ofiary nie chce rozmawiać na temat tego, co wydarzyło się w domu obok. To do niej przybiegła, potwornie krzycząc, płonąca kobieta. To dla mnie zbyt bolesne - mówi i zamyka drzwi domu. Najwięcej, jak zwykle, wiedzą ci, którzy mieszkają najdalej. Na drugim końcu wsi można usłyszeć, że kobieta była kłótliwa i dawała się mężowi we znaki.