Historia rodem z filmów Stanisława Barei - radni z Torunia chcą przyznać medale... samym sobie. Rada Miasta planuje przyznać okolicznościowe medale z okazji dwudziestolecia swojego istnienia tym radnym, którzy szczególnie zasłużyli się dla samorządu.

Problem w tym, że do medalu wytypowany może być praktycznie każdy, a niektórzy z "zasłużonych" mają - delikatnie mówiąc - kłopoty z obecnością na sesjach. Pomysł medali już podzielił mieszkańców - i samych zainteresowanych. Słów krytyki nie szczędzi radny Krzysztof Makowski: To przecież niepoważne. Nie mówiąc już o tym, że i moje nazwisko znalazło się na liście "kandydatów" do medalu. I co wtedy, będę głosował na samego siebie?

Jedna z pomysłodawczyń okolicznościowych medali, radna Krystyna Dowgiałło, apeluje o dystans do sprawy. Na razie pojawiła się propozycja uhonorowania dwojga radnych, którzy są w radzie od 20 lat. Te 20 lat nie bierze się znikąd. Nie zawsze najlepszym kryterium oceny radnego jest frekwencja. Należy patrzeć na to, jak oceniają go sąsiedzi, jak wygląda jego ulica - mówi Dowgiałło w rozmowie z reporterem RMF FM, Tomaszem Fenske.

Mieszkańcy, słysząc o pomyśle, reagują nerwowo.20 lat to już taka okazja, żeby sobie medale wręczać? - pyta retorycznie mężczyzna spacerujący z psem po starówce. To przecież ich obowiązek dobrze pracować - dodaje sąsiadka. Inny mieszkaniec mówi wprost: To niesmaczne, być sędzią we własnej sprawie. Może jakiś plebiscyt zrobić, głosowanie wśród mieszkańców? Wtedy byłoby to choć trochę sprawiedliwe.

Zapewne to byłoby najlepsze rozwiązanie. Pytanie, czy typowani na zasłużonych radni na pewno chcą wiedzieć, jak oceniają ich mieszkańcy?