Można już jeździć po toruńskim Bulwarze Filadelfijskim. Nadal jednak nie mogą z niego korzystać piesi. Biegnący między Wisłą a murami Starego Miasta bulwar zamknięto całkowicie w niedzielę z powodu wykrycia wirusa ptasiej grypy u trzech łabędzi.

Na drogach wylotowych Torunia nadal leżą maty dezynfekcyjne, nie wolno też dokarmiać ptaków i wyprowadzać psów bez smyczy.

Na przystani AZS, gdzie przebywa stado 50 łabędzi, wśród których znaleziono trzy martwe ptaki zarażone wirusem H5N1, zbudowano dziś zabezpieczenie z siatki. Dokarmiane dotychczas łabędzie, przez najbliższą dobę będą głodzone, żeby zwabić je do środka.

Weterynarze pobiorą od nich próbki, które w pierwszej kolejności będą badane w Puławach w Państwowym Instytucie Weterynarii. Jeśli stwierdzimy wirusa ptasiej grypy, to stado zostanie uśpione - powiedział zastępca Głównego Lekarza Weterynarii.

Ptasia grypa sparaliżowała w Toruniu nie tylko ruch samochodów, zmniejszyły się np. wpływy z turystyki. Kawiarnie, puby czy hotele w okolicach zamkniętej strefy liczą więc straty. Ludzie odwołują rezerwacje. Jest ich o 50 proc mniej – mówią właściciele. Część lokali próbuje jednak jakoś przyciągną klientów. Także władze miasta zastanawiają się nad nową strategią turystyczną. Posłuchaj relacji reportera RMF Marcina Friedricha: