Dokładnie sto lat temu władze Galicji zgodziły się na powołanie stowarzyszenia o nazwie Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Wtedy jedenastu ratowników miało do dyspozycji bambus, do którego przywiązywali poszkodowanego, liny konopne i haki wykuwane u kowala.

Dziś techniki poszukiwania zaginionych w górach osób zdecydowanie się zmieniły. Niedługo toprowcy będą mieli urządzenie, które pozwoli na zlokalizowanie telefonu komórkowego osoby poszukiwanej z odległości 10 kilometrów z dokładnością do kilku centymetrów – mówi Marcin Józefowicz:

Toprowcy wspominają do dziś zdarzenie z 1945 roku, gdy przyszli z pomocą rannym słowackim partyzantom. Co roku Polacy i Słowacy spotykają się na szczycie Grzesia w Tatrach Zachodnich, którędy transportowano rannych. W tym roku towarzyszył im nasz reporter RMF FM Maciej Pałahicki:

Ratownicy TOPR od stu lat ratują turystów w Tatrach. Bywa jednak, że sami, niosą pomoc innym, poświęcają swoje życie. Do najtragiczniejszego wypadku w historii tej organizacji doszło 11 sierpnia 1994 r. Rozbił się wtedy śmigłowiec z dwoma pilotami i dwoma ratownikami na pokładzie. Posłuchaj wspomnień ratownika Mieczysława Ziacha: