"To był mój pomysł, by kandydować na szefa Platformy. Grzegorz Schetyna nie stał za tą decyzją" - powiedział wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak w rozmowie z Polsat News.

Na pytanie, czy to był jego pomysł, żeby startować w wyborach na szefa Platformy Obywatelskiej, Tomasza Siemoniak odpowiedział twierdząco.

Tak, to był mój pomysł, by kandydować na szefa PO. Nie był zresztą nowy, ponieważ już cztery lata temu zgłosiłem swoją kandydaturę dla dobra partii. Grzegorz Schetyna nie stał za tą decyzją, którą uważam za śmiertelnie ważną w moim życiu. Bycie przewodniczącym partii to praca, która jest ciężkim chlebem i wymaga grubej skóry - wyjaśnił.

"Nie będę dawał pocałunków śmierci"

Tomasz Siemoniak zapowiedział, że jeśli zostanie przewodniczącym PO, "zachowa ciągłość partii" i nie będzie "odcinał się od nikogo". Dziwię się sytuacji, w której ci, co wychwalali Schetynę i ustawiali się w kolejce do niego, dzisiaj od niego uciekają. Ja nie będę odcinał się od nikogo, nie będę dawał pocałunków śmierci. Każda instytucja - a PO jest przecież instytucją - powinna mieć swoją ciągłość i szanować szefów, także tych byłych - zaznaczył.

Tomasz Siemoniak zapewnił, że Grzegorz Schetyna jako były przewodniczący, dalej jest potrzebny w partii. Różne były praktyki w przypadku byłych przewodniczących Platformy. Schetyna będzie potrzebny, zwłaszcza że jest pełnym energii politykiem. Obecnie między sześcioma kandydatami toczy się dyskusja o losy PO. Myślę, że Platforma jest na tyle mądrą partią, że wykorzysta doświadczenie Schetyny - powiedział.

Tomasz Siemoniak jest jednym z sześciorga kandydatów w wyborach przewodniczącego PO. O funkcję szefa tej partii ubiegają się także: Bartosz Arłukowicz, Borys Budka, Joanna Mucha, Bartłomiej Sienkiewicz i Bogdan Zdrojewski.

Wybory na szefa PO odbędą się 25 stycznia, ewentualna druga tura 8 lutego.