"Wyborcy zapamiętają każdy dowód na to, że samorządowcy z SLD są ogarnięci taką samą chęcią zysku i pazernością jak samorządowcy z AWS" - ostrzegał przewodniczący Sojuszu Leszek Miller. Chodzi tu o wysokie nagrody przyznawane niektórym urzędnikom.

Słów przewodniczącego SLD z kamienną twarzą wysłuchał burmistrz Czeladzi Kazimierz Jakubczyk, któremu zdominowana przez lewicę rada miejska przyznała roczną nagrodę w wysokości 36 tysięcy złotych. Wcześniej prasa ujawniła, że na przykład Jan Wieteska (SLD) burmistrz warszawskiej gminy centrum otrzymał 17 tysięcy złotych nagrody za dwa miesiące urzędowania. Jak Leszek Miller zamierza ukrócić pazerność wśród swych partyjnych kolegów? Przede wszystkim przekonuje, że sprawę powinna ukrócić nowelizacja ustawy, którą wczoraj posłowie SLD złożyli na ręce marszałka Sejmu. W nowelizacji premię uznaniową dla samorządowców ogranicza się do wysokości jednej pensji. Miller zasugerował, że burmistrz Czeladzi podobnie jak Jan Wieteska powinien nagrodę przeznaczyć na cele charytatywne: "Powinien już dawno to zrobić. Tego rodzaju przypadki zostaną zapamiętane. Zostaną zapamiętane przez wyborców, ale także zostaną zapamiętane przez kierownictwo SLD". Kazimierz Jakubczyk od kilku miesięcy jest bohaterem prasowych doniesień. Zasłynął z tego, że będąc burmistrzem liczącej niespełna 40 tysięcy mieszkańców Czeladzi, otrzymywał ponad 12 tysięcy złotych miesięcznie. Pensję obniżyła mu ustawa kominowa, ale na otarcie łez radni SLD dali burmistrzowi nagrodę roczną:

Wśród samorządowców - rekordzistów króluje prezydent Krakowa Andrzej Gołaś z AWS, który w ubiegłym roku dostał 38 tysięcy nagrody i Janusz Cichoń prezydent, Olsztyna z ramienia Unii Wolności - w sumie 32 tysiące nagrody i prezydent Torunia Wojciewch Grochowski - 36 tysięcy.

foto RMF FM

07:20