Na dzień przed szczytem UE w sprawie obsady najważniejszych stanowisk UE, Frans Timmermans jest najmocniej sondowanym kandydatem na szefa Komisji Europejskiej. Grupa Wyszehradzka, która miała wczoraj wieczorem swoje spotkanie w Pradze, powiedziała „nie” jego kandydaturze – ustaliła dziennikarka RMF FM. Szanse Timmermansa na zostanie szefem KE mogą być głównym tematem jutrzejszego szczytu – mówią dyplomaci w Brukseli.

Wyszehrad mówi "nie" Timmermansowi

Czy sprzeciw Wyszehradu wystarczy, żeby zablokować tę bardzo kłopotliwą dla polskiego rządu kandydaturę? Stanowisko Wyszehradu w sprawie Timmermansa jest jednolite, nikt nikogo nie musiał przekonywać - mówi rozmówca dziennikarki RMF FM w Warszawie po wczorajszej kolacji w Pradze. W razie głosowania jedność Wyszehradu nie jest już taka silna - zaznacza jednak rozmówca z frakcji socjaldemokratycznej (S&D). 

Żeby w głosowaniu zablokować kandydaturę Timmermansa musiałoby się opowiedzieć przeciwko niej przynajmniej 8 krajów i nie jest pewne, czy udałoby się tyle głosów zebrać. 

Rumunia na szczycie UE prawdopodobnie nie sprzeciwiłaby się Timmermansowi, bo jest reprezentowana przez prezydenta, który jest w opozycji do swojego rządu i należy do frakcji chadeckiej (EPL). 

Włochy teoretycznie nie byłyby szczęśliwe, ale ostatnio starają się być bardziej umiarkowane "w walce" z Brukselą. 

Nie jest także pewne stanowisko krajów bałtyckich. 

Wielka Brytania także nie byłaby przeciwko Timmermansowi, bo wychodząc z UE nie będzie się narażać większości krajów, z którymi ma niedługo negocjować umowę handlową. 

Głosowanie to jednak bardzo ekstremalny scenariusz - twierdzą zgodnie rozmówcy dziennikarki RMF FM w Brukseli. Do tej pory wszyscy mówili, że wybór musi być konsensualny. Tak więc na razie kandydatura ta jest sondowana i tylko całkowita blokada oraz brak innego kandydata na horyzoncie mogłyby doprowadzić do głosowania w sprawie kandydatury Timmermansa na szczycie UE. Przejście do głosowania to będzie decyzja szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska.

Timmermans równa się podział Europy

Wybór Timmermansa, który wszedł w ostry spór z Polską, Węgrami i Rumunią, mógłby doprowadzić do podziału Europy. To podzieliłoby Unię. Cena byłaby niewyobrażalna - powiedział RMF FM wysoki rangą przedstawiciel Komisji Europejskiej, który dobrze zna spór o praworządność z Polską. Nie wiem jak Wyszehrad miałby się zgodzić na Timmermansa, a także inne kraje, które mają wątpliwości

Przeforsowanie Timmermansa wbrew Polsce wywołałoby wielki kryzys w Radzie. Niektórzy przypominają, że wybór obecnego szefa KE odbył się także przy sprzeciwie Wielkiej Brytanii i Węgier. Tamta sytuacja była inna - tłumaczy jeden z rozmówców RMF FM w Warszawie. Ówczesny premier Wielkiej Brytanii David Cameron chciał po prostu u siebie pokazać, że walczy. Nie było ostrego sporu o charakterze państwowym - twierdzi. 

Kandydatura Timmermansa podoba się jednak Francji. Timmermans mówi świetnie po francusku i ma podobną, federalistyczną wizję UE do Emmanuela Macrona. Także ekonomicznie to raczej liberał.

Ratunek w Merkel?

Wciąż w wielu krajach Europy Zachodniej (zwłaszcza we Francji) utrzymuje się przekonanie, że rozszerzenie UE było niepotrzebne. Dla nich utrzymywanie podziału UE na Zachód i Wschód nie jest problemem, a może jest nawet korzystne. Tego zdania absolutnie nie podziela kanclerz Niemiec Angela Merkel - przypomina dyplomata z jednego z krajów Grupy Wyszehradzkiej. Wiele więc będzie w tej grze zależało od Berlina. 

Jeszcze kilka tygodni temu wysoki rangą członek Europejskiej Partii Ludowej (zdominowanej przez niemiecką CDU-CSU) mówił w rozmowie z dziennikarka RMF FM, że "Timmermans jako szef KE odpada" ze względu na sprzeciw Wyszehradu. I dawał do zrozumienia, że w Berlinie jest tego świadomość. Dlaczego Merkel miałaby się zgodzić na wizję rozbijania Europy Macrona? - mówi RMF FM wysoki rangą przedstawiciel jednej z unijnych instytucji. 

Zdaniem innego rozmówcy dziennikarki RMF FM, nie jest jeszcze w dodatku wcale przesądzone, że chadeccy przedstawiciele państw członkowskich w Radzie Europejskiej odpuścili już sobie stanowisko szefa Komisji Europejskiej. Co innego chadecy w europarlamencie, którzy rzeczywiście dogadują się w tej sprawie z socjalistami. Szef KE to realna władza i wpływy, których nie rekompensuje stanowisko przewodniczącego PE (miałby je otrzymać Manfred Weber) i Rady Europejskiej. 

Jeden z rozmówców dziennikarki RMF FM we frakcji socjaldemokratycznej (S&D) uważa, że wygrana Timmermansa wzmocniłaby opozycję w Polsce. Byłoby to pomocne w wyborach dla Koalicji Europejskiej - powiedział rozmówca RMF FM. Pokazałoby, że UE ma jednolity kurs - dodaje. Jego zdaniem Manfred Weber, kandydat chadeków, przegrał między innymi dlatego, że miał wahania w sprawie partii Viktora Orbana. 

Natomiast zdaniem ważnego przedstawiciela KE, scenariusz z Timmermansem to może być rodzaj "prowokacji", żeby zaognić sytuację i doprowadzić do wyboru całkiem innego kandydata, o którym się jeszcze nie mówi.

Opracowanie: