"Prac nad zmianami Regulaminu Sejmu w tym gronie nie podejmujemy" - oświadczył wicemarszałek Ryszard Terlecki po środowym spotkaniu przedstawicieli klubów sejmowych. "Opozycja stanowczo odmawia dalszej pracy" - podkreślił.

"Prac nad zmianami Regulaminu Sejmu w tym gronie nie podejmujemy" - oświadczył wicemarszałek Ryszard Terlecki po środowym spotkaniu przedstawicieli klubów sejmowych. "Opozycja stanowczo odmawia dalszej pracy" - podkreślił.
Ryszard Terlecki /PAP/Rafał Guz /PAP

Zmiany w Regulaminie Sejmu mają dotyczyć m.in. zaostrzenia kar dla posłów zakłócających obrady. Jak podkreślił Terlecki, PiS się nie wycofuje z tych propozycji. Na razie będzie nad tym zastanawiać się Prezydium Sejmu - dodał.

Spotkanie szefów klubów parlamentarnych ws. zmian w Regulaminie Sejmu trwało kilkadziesiąt minut. Zostało zwołane z inicjatywy marszałka i prezydium Sejmu. 

Kamila Gasiuk-Pihowicz (Nowoczesna) zauważyła, że propozycja PiS-u dotyczyła m.in. "możliwości karania przez marszałka za uchybienie godności Sejmu poprzez podjęcie dowolnej decyzji". To jest pani interpretacja - odparł Terlecki. 
Według Gasiuk-Pihowicz zmiany zakładałyby "bardzo dużą dowolność do wprowadzania wysokich kar". Kary finansowe także miałyby być podniesione. Parlament to nie jest miejsce dla politycznych klakierów, a tak PiS chciałby widzieć prace parlamentu - powiedziała. Także dla idiotów. Warto, żeby dyskusje dotyczyły merytorycznych kwestii - odpowiedział Terlecki. 

Wiceszef klubu PO Andrzej Halicki podkreślił, że "po to rozmawialiśmy, żeby sporu i złych emocji nie było". Myślę, że konkluzja jest dobra. Budowanie autorytetu Izby nie może iść drogą dyscyplinowania siebie nawzajem, karania finansowego i jednostronnym patrzeniem w tym kierunku - zaznaczył.

Zdaniem Grzegorza Długiego (Kukiz'15) "prawda jest taka, że obecne instrumenty, które ma marszałek są wystarczające i trzeba je tylko zgodnie z regulaminem stosować". 

Terlecki zauważył, że obecnie posłowie, którzy zakłócają obrady Sejmu mogą być ukarani jedynie symbolicznymi karami finansowymi. Nie wydaje mi się, żeby poseł się tym specjalnie przejmował - ocenił. Jak dodał, skutki tego są takie, że incydentów w Sejmie przybywa. Posłowie, którzy zakłócali obrady doszli do wniosku, że mogą to robić dalej i niestety to robią, licząc na bezkarność - podkreślił wicemarszałek. Żadne kary poza finansowymi nie działają na posłów. Komisja etyki, która udziela upomnień, czy nagan, niespecjalnie wzbudza jakiś respekt u posłów, natomiast kary finansowe, nawet niewielkie są odczuwalne, to może powstrzymać, co bardziej krewkich posłów od wykrzykiwania na sali sejmowej, lub przerywania obrad - przekonywał Terlecki.

(MN)